Marvel Guardians of the Galaxy

0

Kryminaliści tworzący dysfunkcyjną rodzinę…

marvel

Strażnicy Galaktyki, wcześniej mało znana grupka kosmicznych bohaterów z uniwersum Marvela.

Obecnie głównie dzięki filmom w reżyserii Jamesa Gunna, jedna z najbardziej uwielbianych i znanych na całym świecie drużyn. A mówimy tutaj o bandzie kryminalistów, rzezimieszków i przestępców, którzy tworzą razem dysfunkcyjną rodzinę. Mimo to, ludzie ich pokochali.

Ja sam nie mogę się doczekać trzeciej części z Jamesem Gunnem za sterami. Natomiast obecnie otrzymaliśmy grę z tymi postaciami, której zwiastun obiecywał niesamowitą przygodę.

Wciągająca fabuła, sympatyczni bohaterowie, dużo akcji i jeszcze więcej muzyki z lat 80 – tych.

Jednak jak wypadł finalny produkt?

Sprawdźmy.

Za grę o Strażnikach odpowiada europejskie studio Square Enix. Jeśli śledzicie świat gier od dłuższego czasu, to wiecie, że Square Enix wydało wcześniej…Marvel’ s Avengers, które okazało się wielką klapą finansową. Dlatego też wiele osób skreśliło Strażników już na samym początku.

Ja szczerze mimo tych kiepskich ocen ich poprzedniej gry, dalej nie mogłem się doczekać premiery. Zwiastun (który został przez większość uznany za kiepski), przekonał mnie i pokazał to, co chciałem dostać w grze. Postaci, które znam i lubię, fantastyczne planety, ciekawa fabuła, świetna muzyka z lat 80 – tych. Nic więcej nie potrzebowałem.

W końcu wyszła gra i…dostałem coś niesamowitego.

Po średnio udanym zleceniu i złapaniu przez Korpus Nova, Star Lord i jego drużyna muszą zapłacić grzywnę. Postanawiają zawieźć Groota albo Rocketa (zależy od naszej decyzji) Lady Hellbender i odebranie nagrody. Dalsze wydarzenia prowadzą Strażników do spotkania z Powszechnym Kościołem Prawdy i jego założycielem Wielkim Unifikatorem Rakerem. Okazuje się, że jest w posiadaniu tajemniczej energii, dzięki której może podporządkować sobie całą galaktykę. Strażnicy mimo dzielących ich różnic i sporów między sobą, muszą połączyć siły i razem ocalić całą galaktykę przed Rakerem.

Dadzą radę…chyba.

Postaci to (po części) te same, dobrze nam znane z filmów i komiksów…ale nie do końca. Twórcy postanowili zrobić z nimi coś innego niż widzieliśmy wcześniej. Moim zdaniem jest to zmiana na plus.

Mimo, że mamy do czynienia z kryminalistami tworzącymi dysfunkcyjną rodzinę, to sympatyzowałem z nimi. Są to naprawdę świetni Strażnicy i chętnie zobaczę ich kolejne przygody.

Światy, które przemierzamy podczas rozgrywki są znakomite. Każdy jest różnorodny, pełen kolorów, z historią za nim stojącą. Przykładowo Knowhere, planeta handlowa, zbudowana w głowie Celestiala, gdzie wszędzie natrafiamy na jakiegoś kosmitę, baner pełen kolorów, neon reklamujący restaurację lub bar. Niby poruszamy się po oskryptowanych lokacjach i nie mamy dużego pola do popisu, ale wszystko to przytłacza swoim ogromem, kolorami i różnorodnością.

Motywem przewodnim (jakżeby inaczej w przypadku Strażników) jest rodzina. Ktoś mógłby powiedzieć, że jest to powtarzalne i nudne, zwłaszcza że cały czas dostajemy Szybkich i Wściekłych, którzy mielą ten temat do znudzenia. Tutaj jest to zrobione o niebo lepiej.

Oczywiście rodzina jest najważniejsza i dobrze jest mieć kogoś bliskiego, ALE gra pokazuje też, że rodzina jest często tam, gdzie się nie spodziewamy. Rodzina to nie zawsze są tylko więzy krwi, a więzi jakie budujemy z drugą osobą.

Pod tym względem najlepiej wypada relacja Star Lord – Nikki oraz relacja Strażników.

Jest dosyć mrocznie i często poważnie ale sposób ogrania jest rewelacyjny. Dla przykładu, gdy na Knowhere Drax wspomina swoją zmarłą żonę i córkę, a potem wchodzimy do jego głowy i pomagamy mu się pogodzić z ich śmiercią…Jest to istny masterpiece.

W tym momencie nie mogłem powstrzymać wzruszenia i miałem jedno w głowie: „Zrobiliście to, daliście mi arcydzieło i wyciskacz łez”. Takich momentów jak ten jest mnóstwo, rozmowa z Gamorą o Nebuli, śmierć Ko – Rel, próba pomocy Nikki, wszystkie wspomnienia z Matką Quilla (Star – Lorda).

Na koniec gry, miałem poczucie odbycia fantastycznej i pełnej uczuć przygody.

Muzyka jest arcygenialna. Ale czego się spodziewać, przy playliście złożonej z największych hitów z lat 80 – tych. Never gonna give you up, I think we’ re alone now, Take on me…mogę tak wymieniać w nieskończoność. Oprócz tego mamy piosenki od zespołu Star – Lord (specjalnie stworzonego na potrzeby gry). Te są równie genialne, z czego najlepsza moim zdaniem jest „Zero to Hero”.

Jeśli to Was nie przekonało to odpalcie sobie scenę z „The Final Countdown” w tle i gwarantuje, że po niej sięgniecie po Strażników Galaktyki bez zastanowienia.

Podsumowując „Marvel Guardians of the Galaxy” to wściekle grywalna gra i niesamowite arcydzieło. Każdy, ale to absolutnie każdy powinien w nią zagrać chociaż raz. A w zamian otrzymacie niesamowitą historię z poruszającym morałem, fantastyczną ścieżką dźwiękową i sympatycznymi bohaterami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *