Area 21 Greatest hits vol. 1

Utwory które są pełne energii, optymizmu i dają fajnego kopa

SharedImage-126806

Powiem krótko, 2021 rok mimo tych wszystkich nieszczęść jakie się wydarzyły, naprawdę potrafił mnie pozytywnie zaskoczyć i robi to dalej. Nawet nie zliczę, ile w tym roku obejrzałem, przeczytałem, posłuchałem i zagrałem świetnych tytułów. Jest to naprawdę coś niesamowitego.


Ale dość tych wstępów, dziś opowiem Wam trochę o AREA 21 i ich pierwszym albumie „Greatest Hits Vol. 1”.

Co prawda teraz ich pseudonim może Wam nic nie mówić, ale uwierzcie mi, jak przesłuchacie ich piosenek, to polubicie ich bez zastanowienia. Zacznijmy jednak od początku…


Za duetem AREA 21 stoi Martin Garrix oraz Maejor. Znani artyści, którzy tworzyli wiele popularnych hitów. Jednak tutaj występują jako kosmici M & M. I kurde…Jest to naprawdę świetny pomysł a ci dwaj robią kapitalną robotę.
Na płycie znajdziemy dwanaście utworów. Część jest już dobrze znana jak: Mona Lisa czy Followers. A pozostała część to wcześniej niepublikowane utwory, jak choćby: All I need i Lovin’ every minute. Każdy z nich jest równie wyjątkowy. Wszystkie stworzone są w stylistyce elektronicznej muzyki tanecznej.


Mamy tutaj szeroką gamę perkusyjnych gatunków. Duet wykorzystuje również basowe brzmienia gitar oraz trochę futurystycznych elementów. Wszystko łączy się w niesamowitą całość i brzmi jak nie z tej planety. Każdą piosenkę słuchałem z radością.

Jest to świetny album i zdecydowanie będę do niego wracał wiele razy.


Z innych pozytywów jest to, że kilka z utworów ma naprawdę świetne przesłanie. Na przykład „Followers”, które stawia sprawę jasno. Co zrobisz bez tych wszystkich polubień i obserwacji? Po prostu ciesz się z życia, rób to co kochasz i nie przejmuj się pustymi liczbami na Instagramie czy innym Facebooku. Z kolei „Pogo” jest o młodości i tym, że powinniśmy z niej korzystać, ile się da. Żadnych zobowiązań, rozkazów itp. „La la la” znowu jest o robieniu tego co kochamy, tylko tym razem mówi nam o tym, aby nie zrażać się do czegoś, bo komuś się to nie podoba. Ważne jest, że czujesz się w tym dobrze i lubisz to robić. I to jest git.


Co do najlepszy moim zdaniem utworów, to na pewno znajdzie się tutaj: La la la, Mona Lisa, Followers i mój absolutny faworyt po przesłuchaniu albumu All I need. Te piosenki to czysta poezja. Słucham ich praktycznie na okrągło, kiedy odpalam Tidal. Są pełne energii, optymizmu i dają takiego fajnego kopa do pracy. Jeśli dalej Was nie przekonałem, to puśćcie je sobie i zmienicie zdanie, gwarantuje.


Podsumowując, „Greatest hits vol. 1” to świetna płyta, polecam ją każdemu.