Zgromadzenie cieni

0

i Igrzyska Żywiołów

Pora na drugą część trylogii „Odcienie Magii”, czyli „Zgromadzenie Cieni”. Zasadą sequelozy stosowanej tutaj jest więcej, głośnie, lepiej. Czyli więcej magii, więcej ciekawych postaci, nowe artefakty, kolejne zagrożenie na niewyobrażalną skalę.

Jednak czy wszystko to zdało egzamin i dało nam świetny sequel dobrej książki?

Tak, jak najbardziej, ale dlaczego?

Autorką „Zgromadzenia Cieni” jest V. E. Schwab. Świetna autorka powieści fantasy, która zasłynęła dzięki „Vicious”, „Niewidzialne życie Addie LaRue” i „Odcienie Magii” właśnie.

Minęły cztery miesiące, odkąd w ręce Kella wpadł czarny kamień i przecięły się ścieżki antariego oraz dziewczyny z Szarego Londynu, Delilah Bard. Cztery miesiące, odkąd książę Rhy został ranny, Kell i Lila pokonali rządzące Białym Londynem bliźniaki Dane, a kamień wraz z umierającym Hollandem wrzucili w otchłań Czarnego Londynu…

Pod wieloma względami sytuacja wróciła do normalności, chociaż…

Rhy spoważniał, a Kella dręczą wyrzuty sumienia. Nie przemyca już przedmiotów między światami – jest nerwowy, nawiedzany przez sny z udziałem złowieszczej magii, skupiony na myślach o Lili, która zniknęła mu z oczu w porcie, tak jak zawsze tego pragnęła.

Tymczasem w Czerwonym Londynie trwają przygotowania do Igrzysk Żywiołów, spektakularnego i kosztownego międzynarodowego turnieju – mającego na celu rozrywkę i zachowanie dobrych stosunków z sąsiednimi mocarstwami. Na zawody przybędzie wielu gości, a wśród nich starzy przyjaciele.

Jednakże, podczas gdy wszyscy w Czerwonym Londynie skupiają się na czekających ich emocjach sportowych i towarzyszących igrzyskom przyjęciach, w innym Londynie rozkwita życie, a ci, którzy mieli rzekomo odejść na zawsze, powracają. Jak cień, który znika w nocy, lecz pojawia się znów kolejnego dnia, tak odżywać zdaje się Czarny Londyn.

Tyle że magia wymaga równowagi, więc by odrodził się Czarny Londyn, inne miasto musi upaść…

Postaci, te nowe jak i te nam dobrze już znane są świetne. Czuć chemię panującą między nimi. Da się z nimi sympatyzować i przejmują nas ich losy, mimo że fikcyjne i przelane na papier.

Główny wątek drugiej części, czyli wielkie Igrzyska żywiołów, są spektakularne. Mimo prostych zasad w nim panujących, bo polega on wyłącznie na pojedynkach, jak w rasowym Mortal Kombat, ale jest w tej prostocie coś niezwykłego i przyciągającego uwagę.

Co do kwestii pojawienia się antagonisty…w sumie mogłoby go tu nie być. Jasne, jest on wprowadzeniem do trzeciej, ostatniej części, ale to mogło zostać na sam koniec jako wielki twist i zadziałałoby zdecydowanie lepiej. A tak to jego wątek pojawia się przez całą książkę.

Podsumowując „Zgromadzenie Cieni” to dobry sequel.

Jeżeli spodobała Wam się poprzednia część, to bez wahania sięgnijcie po tą.

Ja z kolei zabieram się za trzecią część, do następnego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *