OKI x Kaktus – Event Warszawa 14.06.2024

0
OKI x Kaktus

Współprace wielkich twórców z markami produktów żywnościowych to w obecnych czasach coś powszechnego.

Wystarczy wymienić te sławetne już „Lody Ekipy”. Dzieciaki potrafiły jeździć po kilkadziesiąt kilometrów i wypytywać każdą ekspedientkę, czy była może już dostawa? Batony, pizza i zapiekanki od Kizo. Smolasty z parówkami Tarczyński. Teraz „podobno” Diho ma wydać własne parówki, co moim zdaniem jest niesmaczne, w kontekście tego twórcy.

Lody Kaktus wypuściły nowy smak sygnowany postacią Dawida Kwiatkowskiego. Swoją drogą bardzo lubiłem te lody. I pewnie jeszcze wiele innych kolaboracji, o których teraz nie pamiętam.

Dlatego niczym niespodziewanym było ogłoszenie przez Lody Kaktus, współpracy z OKIM. Jednak wbrew temu, czego spodziewała się większość, nie otrzymaliśmy nowego smaku lodów, a coś, co moim zdaniem wyszło znacznie ciekawiej.

Bez zbędnego przedłużania, ruszamy do świata Kaktusa…

O samym OKIM zdążyłem już powiedzieć w recenzji jego najnowszej płyty „Era 47”. Polecam sprawdzić, zarówno płytę, jak i recenzję. Dlatego od razu przejdę do omówienia całego wydarzenia.

O tym, że Lody Kaktus podjęły się współpracy z Młodym Jeżykiem mogliśmy się dowiedzieć, a przynajmniej tak było w moim przypadku, z ich konta na Tik Toku, gdzie poznaliśmy postać Kaktusa Jeżora. Ten jeszcze do nas wróci, więc miejcie go z tyłu głowy.

I tak co jakiś czas wychodziły kolejne tajemnicze materiały, aż w końcu dostaliśmy ten, wyjaśniający wszystko. Mogliśmy się z niego dowiedzieć, że w Warszawie, Gdańsku oraz Kołobrzegu pojawi się specjalny House of Kaktus, w którym to będzie można stworzyć własne lody kaktus.

Mało tego, 14 czerwca miał się pojawić sam OKI, z którym to będzie można zrobić zdjęcie, zbić piątkę etc.
Ja z racji tego, że lubię Lody Kaktusa oraz ze względu na możliwość spotkania OKIEGO, postanowiłem wybrać się na to wydarzenie. O czym z resztą zdążyłem powiedzieć w recenzji jego płyty tydzień temu.

W międzyczasie, postanowiłem, że zrobię coś specjalnego na tą okazję i stworzyłem plakat dla OKIEGO. O tym też opowiem za chwilę, a teraz szybki przeskok do dnia eventu…

Oczywiście kiedy wybieram się na jakieś wydarzenie, coś musi się po drodze wydarzyć.

I nie inaczej było w tym przypadku. Zaczęło się jeszcze rano, kiedy po 3 godzinach od wyjścia z domu zorientowałem się, że zapomniałem wziąć ze sobą płyty OKIEGO, aby się na niej podpisał. Na szczęście później udało mi się to załatwić w inny sposób, ale nie uprzedzajmy faktów.

Doszła kwestia przyjazdu na miejsce. Starałem się znaleźć w pobliżu drukarnię i krążyłem tak po Pradze przez dobrą godzinę. Ostatecznie dotarłem na Plac Konesera, na którym to miał miejsce event i pierwsze co widzę, to spore grono fanów OKIEGO i wielki Lód Kaktusa na samym środku placu.

W przerwie od poszukiwania drukarni, postanowiłem sprawdzić, jak wygląda House of Kaktus i zaskoczyłem się pozytywnie. Na wejściu wita nas Kaktus Jeżor. W bardzo klimatycznym tunelu, z którego przechodzimy do pokoju, gdzie mamy swego rodzaju animacje po klatkową, pokazującą 47, czyli znak rozpoznawczy Młodego Jeża. Następnie przechodzimy do tunelu, wypełnionego gąbkowymi rurkami, a w tle mamy dźwięk strzelającej posypki.

Po drugiej stronie tunelu czekał nas infinity room, gdzie z ekranu spływała polewa kaktusa. Na koniec przenosimy się do lodówki pełnej lodów. Na samym środku stoi kaktus i zawieszka z napisem „Pociągnij Kaktusa”. Tutaj za pierwszym razem coś nie zadziałało, ale już za drugim w całym pomieszczeniu zrobiło się chłodno i mogliśmy się poczuć jak w prawdziwej lodówce…

Ostatecznie za drzwiami od lodówki czekało na nas stoisko, przy którym mogliśmy stworzyć własnego kaktusa. Kolejny pozytyw tego eventu, bo wybór opcji był całkiem spory i można było się trochę pobawić tymi miksami. Ja stworzyłem pierwszy z podstawy cytryna – truskawka, polewą o smaku tropikalnym i posypką malina – ciasteczka. Drugi z podstawą jabłko – malina, polewą o smaku gumy balonowej i posypką cytrynową.

Mała przerwa…

Po wszystkim wybrałem się na quest w poszukiwaniu drukarni i pół godziny później wracałem już na Plac Konesera z dwoma plakatami. Tutaj zrobię mały time skip, bo przez długi czas nic się nie działo i czekałem do momentu otworzenia bramek.

Mniej więcej około 17:30 odgradzali cały plac barierkami i wszyscy zaczynali się ustawiać w kolejkach. Wtedy też poznałem grupkę ludzi, pogadaliśmy chwilę na temat OKIEGO i chwilę potem staliśmy już pod sceną… Tyle, że przed nami stali ludzie wyżsi, więc ledwo co było widać. Dlatego szybko przenieśliśmy się na dach jednego z budynków, gdzie mieliśmy wręcz idealny widok na wszystko.

Później znowu przez dłuższy czas nic się nie działo, poza tym, że ludzie z ekipy kaktusa rozdawali lody rzucając nimi. Co było dla mnie trochę dziwne. Można było je po prostu podać ludziom, a Ci przekazywaliby je dalej osobom, które miały na nie ochotę? Zwłaszcza, że w wyniku tego rzucania parę osób dostało po głowie. Nie pozostało to bez echa na Tik Toku. Poza tym była też kwestia wody, wielu ludzi stało tam w tym ścisku, bez możliwości napicia się czegokolwiek.

Z tego co widziałem, organizatorzy czyli Kaktus nie mieli żadnych wód do rozdysponowania. Dopiero ludzie z restauracji, w której siedzieli zaproszeni goście, podawali wody w szklankach. Jednak to jest tylko to, co zauważyłem, więc nie bierzcie tego za pewnik.

W międzyczasie miała miejsce śmieszna sytuacja, kiedy to w trakcie nagrywania materiałów do tej recenzji wiele zebranych tam osób zaczęło do mnie machać, co było zarazem fantastyczne i urocze. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

I tutaj pojawia się kolejny minus, ponieważ spotkanie z OKIM miało zacząć się o 20:00, potem na banerze House of Kaktus wyświetlona została godzina 20:15. Po czym od jednej z dziewczyn pracujących w ramach tego eventu dowiedzieliśmy się, że nie wiadomo dokładnie o której OKI będzie na miejscu.

Ostatecznie wszystko zaczęło się o godzinie 20:53.

Musieli poczekać na specjalnego gościa, jakim był sam Jeremy Sochan. Razem z Oskarem wjechał na główny plac i rozpoczęła się impreza.

Okazało się, że event rozpoczął mały koncert, podczas którego OKI zagrał nam kilka numerów ze swojej najnowszej płyty. I to na długo przed całą trasą koncertową. Było dużo śpiewania z fanami i ogólnie dużo dobrej zabawy. Jedyny problem miałem z udźwiękowieniem, kiedy OKI mówił coś do widowni, nic nie rozumiałem. Ale to już była kwestia miejsca, w którym stałem, bo jak patrzyłem na materiały ludzi spod sceny, to tam było wszystko bardzo dobrze słychać.

Gdzieś około 21:30 zostaliśmy poinformowani, że za chwilę utworzy się kolejka, poprzez którą będzie można spotkać się z Młodym Jeżem we własnej osobie.

Ja postanowiłem chwilę poczekać obok sceny, żeby trochę się przeludniło i w tym samym momencie obok mnie przechodził Jeremy Sochan i robił sobie ze wszystkimi zdjęcia.

Naturalnie więc stwierdziłem, że taka okazja raczej prędko się nie powtórzy i podszedłem do niego, zbiliśmy razem piątkę i cyknęliśmy fotę. Nawet ja czasami potrafię mieć szczęście. Wracając…

Po ustawieniu się w kolejce poczekałem chyba z 15 – 20 minut, a w tym samym czasie zacząłem się stresować, jak OKI odbierze ten mój plakat? Czy mu się spodoba? Czy nie wyjdzie to zbyt głupio? I tak przyszła moja kolej, podchodzę zestresowany, a on wyluzowany wita się ze mną. Pyta co słychać i czy ma mi podpisać plakat?
Na co ja już trochę spokojniejszy odpowiadam, że na początek chciałbym mu coś dać. On zaskoczony bierze ode mnie plakat, rozwija go i…

Jego reakcja była niczym miód na moje serce i sprawiła, że od razu poczułem ogromną satysfakcję i szczęście. OKI był bardzo zadowolony. Spytał się czy sam to zrobiłem i podziękował mi. Potem poprosiłem go o autograf na kopii plakatu, zrobiliśmy wspólne zdjęcie, pożegnaliśmy się i ruszyłem dalej.

Muszę przyznać, że to spotkanie z OKIM na koniec rekompensowało wszystko co działo się po drodze i sprawiało, że był to dla mnie niezapomniany wieczór.

Nawet teraz, kiedy myślę o tamtym dniu, wciąż odczuwam ten stres, który na koniec przeradza się w ogromną radość, satysfakcje i nieopisane pokłady pozytywnej energii.
Sam główny zainteresowany był bardzo miły, z każdym chętnie zrobił zdjęcie, dał autografy, chwilę porozmawiał i przez cały ten czas biła od niego ta pozytywna energia, która udzielała się każdemu.

Jeżeli miałbym jakoś podsumować cały ten event, to powiedziałbym, że było to naprawdę zjawiskowe wydarzenie. Jasne, nie obyło się bez kilku mankamentów, ale te były rekompensowane wieloma genialnymi momentami i samym OKIM, który dał nam fantastyczne show. Możliwość spotkania się z nim dopełniała to wszystko. A ja zostałem z wieloma miły wspomnieniami i pamiątką, która zostanie ze mną na długie lata.

Bardzo się cieszę, że miałem okazję tam być i mam nadzieję, że jeszcze będzie możliwość wybrania się na taki event. Może ponownie z OKIM albo z kimś zupełnie innym. A wy, byliście na evencie OKI x Kaktus?

A może czekacie na jego wielką trasę koncertową?

Dajcie znać w komentarzach i widzimy się następnym razem, cześć…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *