NIE !

Jordan Peele znowu to zrobił, znowu dał nam świetny, niejednoznaczny, ciekawy i bawiący się konwencją horror. Mowa oczywiście o „NIE!”, na którego premierę czekałem z ekscytacją.
I wielkie WOW. Był to seans bardzo ciekawy i pozostawiający widza z pytaniami niż odpowiedziami.
Jednak jaki jest ten film w całości i czy jest to Jordan Peele w swojej szczytowej formie?
Już śpieszę Wam z odpowiedzią…
Za scenariusz i reżyserię odpowiada uwielbiany i szanowany Jordan Peele. Człowiek, który szturmem wziął się za filmy z gatunku horroru i je zrewolucjonizował.
Jego „Uciekaj!” dostało wiele świetnych ocen od krytyków i zyskało szacunek wśród widzów. Ja sam uwielbiam ten film, uwielbiam Peele’a za jego pomysłowość, podejmowane tematy i bawienie się konwencją horroru.
Poza tym odpowiada on za sukces filmu „Candyman” z 2021 r., który również uwielbiam i uważam za najlepszy horror 2021 roku. Ale o karierze tego reżysera opowiem, kiedy indziej, a dziś skupmy się na jego najnowszym filmie…
Rodzeństwo OJ i Emerald Haywood starają się utrzymać powoli upadającą stadninę ich Ojca, który wynajmował konie do filmów. Ledwo wiążą koniec z końcem. Kiedy tracą już nadzieje, na uratowanie stadniny, natrafia się okazja na odbicie od finansowego dna. Nad ich domem pojawił się…statek kosmiczny. Rodzeństwo postanawia zrobić mu zdjęcie i zbić na nim fortunę.
Jednak kim jest tajemniczy przybysz i czego chce od głównych bohaterów?
Klimat w filmie jest konsekwentnie budowany od początku do końca. Słyszałem wiele opinii, że film się strasznie dłuży i ciągnie, przez co staje nudny i nieangażujący. Moim zdaniem jest to jak najbardziej słuszny i wymagany zabieg.
Na wstępie jesteśmy szokowani i nie wiemy co się właściwie stało. Potem akcja trochę zwalnia tempa, mamy okazję bliżej poznać głównych bohaterów, zrozumieć ich charaktery i motywacje. Jednak budzi się piersze odczucie niepokoju. Czujemy wewnętrznie, że coś jest nie tak i coś czyha na naszą dwójkę. Staramy się wypatrywać znaków, dziwnych rzeczy i postaci. Po czym dostajemy świetny finał, który zostawia nas usatysfakcjonowanych.
Jak dla mnie jest to zdecydowanie jeden z lepiej budowanych horrorów pod względem klimatu zaszczucia i niepokoju.
Szczerze musze przyznać, że nie jest to film na jeden seans. Wiele motywów może nam umknąć, a reszty nie do końca zrozumiemy. Ja tak miałem przy okazji motywu pewnej małpy, o której więcej nie powiem, żeby Wam nie spojlerować.
Świetne były wszystkie te nawiązania do filmów i kinematografii ogółem. Oglądało się to z zainteresowanie i z ekscytacją wyszukiwało się kolejnych smaczków. Ja na pewno jeszcze wrócę do tego filmu, bo pozostawił mnie z niedosytem i jestem ciekaw co tam jeszcze Jordan Peele zdołał ukryć.
Podsumowując „NIE!” to bardzo dobry horror. Niejednoznaczny, ciekawy, wciągający i klimatyczny. Jordan Peele w swojej szczytowej formie i już nie mogę się doczekać jego kolejnych produkcji. A tymczasem chętnie wrócę do „NIE!” i poprzednich filmów tego reżysera, bo jak najbardziej warto…
This is useful information