Free Guy
THE WORLD NEEDED A HERO THEY GOT A GUY
Co by było gdybyście pewnego dnia odkryli, że jesteście postacią niezależną w wielkiej grze wideo podobnej do GTA?
W takiej sytuacji znajduje się Guy. Z pozoru zwykły pracownik banku, który postanawia sam decydować o swoim życiu i zostać bohaterem na swoich warunkach.
Czy mu się udało? Sprawdźmy…
Za reżyserię odpowiada Shawn Levy, twórca trylogii „Noc w Muzeum” i „Giganci ze Stali” z Hugh Jackman’ em. Natomiast scenariusz napisał Matt Lieberman (Scooby – Doo!) i Zak Penn (Player One). Całkiem mocny zespół, więc można było spodziewać się dobrego filmu.
Na etapie zwiastuna miałem poczucie, że będzie to po prostu komedia o NPC w świecie z GTA. Wszystko działa na schemacie: poznajemy głównego bohatera, nadchodzi punkt kulminacyjny, bohater zmienia swoje postępowanie, ma za zadanie np. uratować świat i szczęśliwe zakończenie.
I poniekąd tak jest, ale … Ale po kolei.
Guy to zwykły pracownik banku, który wiedzie zwykłe życie. Wstaje rano, kupuje kawę, idzie do pracy, spotyka się ze swoim najlepszym kolegą i tak każdego dnia. Z pozoru jest szczęśliwy, wszystko idzie po jego myśli i nawet nie przeszkadzają mu notoryczne strzelanki, pościgi i napady na banki w Free City. Przewidywalny tryb dnia, w którym bierze udział sprawia, że czuje pustkę. Wtedy też Guy postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i coś zmienić w swoim życiu.
Jednak nie jest to takie proste, na jakie wygląda. Pomimo wielu nowatorskich prób zmian jego codziennej rutyny, efekt końcowy jest taki sam…budzi się rano w swoim mieszkaniu i idzie do pracy. Podczas kolejnego napadu na jego bank wpadają mu w ręce specjalne okulary, które dają mu wiele nowych możliwości.
Wtedy na swojej drodze spotyka Molotov Girl i dowiaduje się, że twórca gry Antwan za dwa dni wprowadzi aktualizację, która usunie cały ten świat wraz ze wszystkimi NPC – ami. Guy postanawia zostać bohaterem na swoich warunkach i uratować swój świat.
Postaci są świetne.
Oczywiście najlepszy jest tutaj Guy, grany przez Ryan’ a „Deadpool” Reynolds’ a. Widać, że bawi się swoją rolą. Dostał wolną rękę od twórców i żadnych ograniczeń. Jest to po prostu świetna rola i ewidentnie skrojona pod tego aktora. Nie mogę się doczekać sequela (a ten został już zapowiedziany) z tą postacią.
Wspaniałą postacią jest też Buddy, przyjaciel Guy’ a grany przez Lil Rel Howery’ ego. Ich gra aktorska sprawia, że wyglądają razem jakby serio byli najlepszymi przyjaciółmi i to czuć podczas oglądania.
Co do postaci głównego antagonisty granego przez Taika Waititi’ ego…Jest trochę przegięty i sztampowy, ale zagrany jest tak, że nie irytuje swoim występem. I tutaj zasługa Waititi’ ego właśnie, który dobrze zna się na graniu komediowych postaci (patrz Korg z Marvel’ a i jego Thor: Ragnarok).
Reszta postaci z Joe Kerrym (Keys), Jodie Comer (Milly/Molotov Girl) na czele, jest ok. Mają konkretny cel w tym filmie i świetnie łączy się to z główną fabułą.
Humor wypada super. Jest on typowy dla Ryan’ a Reynolds’ a (jak ktoś oglądał Deadpoola, to wie o czym mówię). Żarty są bardzo na odpowiednim poziomie, śmiałem się często i gęsto. Twórcy pozwolili sobie też na wzmianki nawiązujące do dorobku Disney’ a co wprowadza dodatkowe elementy humorystyczne.
Co do minusów filmu, to znalazłem dwa.
Po pierwsze długość filmu, który w połowie zaczyna się dłużyć. Wyglądało to trochę jakby twórcy chcieli wszystkie pomysły wcisnąć do jednego filmu, ale mieli ograniczenie czasowe. Albo nie wiedzieli, jak go przyspieszyć, aby zachował tempo. Ostatecznie jednak, w finale znowu wszystko nabiera tempa i zapominamy o tych dłużyznach.
Po drugie, ostateczny wygląd filmu. Po zwiastunach spodziewałem się, że większość filmu spędzimy we Free City z Guy’ em. Ostatecznie jesteśmy tam tylko przez połowę filmu. Myślałem, że głównie skupimy się na Guy’ u i jego perypetiach i w tle to co robi postać Millie i Keys’ a. Wiecie będziemy wszystko obserwować z Free City, jak Guy tam próbuje uratować swój świat itd. Niestety albo stety wygląda to jak wygląda.
Czy film jest wart obejrzenia?
Tak, jak najbardziej.
Podsumowując „Free Guy” to ciekawy film. Mimo tych paru wad, w ostatecznym rozrachunku wypada bardzo dobrze i jest super komedią. Polecam obejrzeć każdemu, nie będziecie żałować.