Doctor Strange in the Multiverse of Madness

0

Powiedzieć, że mam mieszane uczucia względem nowej, czwartej już fazy filmów Marvela, to nic nie powiedzieć.

Nie będę się rozpisywał jakim to ja nie jestem fanem tego uniwersum, bo nie na tym to polega. Powiem tylko, że uwielbiam te filmy i z mniejszym lub większym skutkiem wpłynęły na mnie.

Wracając do meritum…

Po bardzo emocjonującym i wyciskającym łzy zakończeniu w postaci „Avengers Endgame”, przyszedł czas na nowy etap w tym uniwersum. Oznacza to nowych bohaterów, nowe historie, nowe zagrożenia, ta sama dobra zabawa.

Ale czy na pewno?

Jak powiedziałem, nowe filmy Marvela nie przypadły mi do gustu tak jak poprzednie. Na cztery filmy, które wyszły do tej pory tak serio spodobały mi się tylko dwa: „Shang – Chi i legenda dziesięciu pierścieni” i „Eternals”. Pozostałe dwa, czyli „Czarna Wdowa” i „Spider Man: No Way Home” uważam za zmarnowany potencjał. Ale więcej o nich napisałem przy okazji recenzji. Co do seriali to się nie wypowiem, ponieważ te nie są jeszcze dostępne w Polsce. A szkoda, bo z tego co słyszałem są warte obejrzenia.

W oczekiwaniu na dostęp do Disney+ w Polsce, otrzymaliśmy kolejny film „Doktor Strange w Multiwersum Obłędu”. Był on chyba najbardziej wyczekiwanym filmem z czwartej fazy zaraz obok No way home. Twórcy obiecali mroczny horror dziejący się w wielu alternatywnych światach. Wielkie ambicje nieprawdaż?

Czy twórcom udało się im podołać?

Za reżyserię odpowiada Sam Raimi, wielce szanowany reżyser i twórca wielu znanych i lubianych horrorów. Warto wymienić choćby serię „Martwe Zło” czy „Wrota do piekieł”. Dla szerszej publiki jest on znany dzięki trylogii „Spider Man” i „Oz: wielki i potężny”. Nie oglądałem żadnego z horrorów Raimi’ ego, natomiast oglądałem Spider Mana. Tam pokazał, że ma rękę do filmów superhero. Niektórzy uważali, że jest to zwykły skok na kasę i stworzy przeciętny film. Scenarzystą jest Michael Waldron, głównie znany z napisania scenariusza do Loki’ ego. Z racji tego, że nie jest on (serial) dostępny u nas, to się o nim nie wypowiem…

Zaczynamy z wysokiego C, a konkretnie od sceny pościgu potwora mumii, dziewczyny i Doktora Strange’ a…, ale to nie jest nasz doktor. Okazuje się, że był to tylko sen naszego Strange’ a, który idzie na ślub Christine, swojej byłej dziewczyny. Wszystko rozgrywa się spokojnie, dopóki nie spotyka tajemniczej dziewczyny z początku. Okazuje się, że to America Chavez, która potrafi podróżować między wymiarami i ktoś chce ją dorwać ze względu na jej moce. Steven postanawia porozmawiać z Wandą i uzgodnić plan działania. To prowadzi nas do walki, która będzie się działa w całym multiwersum i pociągnie za sobą konsekwencje…

Postaci są napisane bardzo dobrze.

Steven z filmu na film zyskuje na charakterze i coraz bardziej lubię jego postać. To jak stara się wszystko kontrolować, niby wszyscy są równi, ale on jednak jest lepszy, taki control freak. Uwielbiam jego chemię z Americą, oboje są bardzo sympatyczni, czuć chemię między nimi, fajnie wypadają ich rozmowy, docinki, żarty.

Z wielką chęcią zobaczyłbym Strange’ a kierującego drużyną młodych bohaterów. Wanda w filmie jest równie fantastyczna co Doktor. Jej motywacja jest prosta i każdy może się z nią utożsamiać. Droga, którą przechodzi podczas filmu, jest przedstawiona w świetny i wzruszający sposób. Nie będę Wam opowiadał o niej, ponieważ to trzeba samemu zobaczyć.

Koncept multiwersum to temat otwarty, w którym ma się pełną dowolność. Można puścić wodze fantazji i stworzyć pełne kolorów, postaci, lokacji i wielu, wielu innych. Fajnie ten koncept wykorzystali twórcy „Wszystko, wszędzie, naraz”, też o wieloświatach.

Jak to wykorzystali twórcy Multiwersum Obłędu?

Według mnie bardzo dobrze. Nie dostajemy jakiejś zwariowanej liczby światów, dzięki czemu twórcy mogli się skupić na tym, aby te które zobaczymy były rozbudowane. Muszę przyznać, że jeśli tak miałyby wyglądać filmy Marvela o multiwersum, to ja bardzo chętnie będę to oglądał, ponieważ jest to świetne.

Kolejnym ważnym aspektem „Doktor Strange 2” jest horror. Tu mała ciekawostka, na początku reżyserem miał być Scott Derrickson, jednak ostatecznie prace nad filmem przejął Sam Raimi. Można powiedzieć król horroru, który dał nam serie „Martwe zło” z Brucem Campbellem.

W tym miejscu polecam zwrócić uwagę podczas sceny w „odwróconym świecie” 😉. I wzięcie Raimi’ ego uznaje za genialny pomysł. To co robi w filmie to istne szaleństwo. Sceny, ujęcia, muzyka, wszystko to jest fantastyczne. W niektórych momentach miałem takie „Jak oni do cho**** to dopuścili?!?!”. Bo warto tu zwrócić uwagę, że mimo kategorii PG – 13, to zdecydowanie młodsi widzowie nie powinni go oglądać. Podczas jednej sceny…, żeby nie spojlerować, obejrzyjcie sobie na Youtube, scenę z serialu „Invincible” Omni man vs Guardians. To dosłownie ta sama scena tylko mniej krwawo.

Poza tym świetnie wyglądało przedstawienie Wandy niczym zombie, goniący głównych bohaterów…A propos zombie, to Zombie Strange oficjalnie jest moim ulubionym Doktorem!!! To jak został zaprojektowany, to istne złoto. Jeszcze, gdyby zrobili go poprzez efekty praktyczne, to ja byłbym spełniony. I to oko, to cholerne puszczenie oka przez Zombie Strange’ a, cudowne.

Podsumowując, „Doktor Strange w Multiwersum Obłędu” to świetny horror. Jeżeli szukacie horroru z superbohaterami i multiwersum w jednym, to nowy film Marvela jest, jak znalazł.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *