Encanto

Jeśli miałbym wybrać top 10 filmów Disneya, to zdecydowanie nie znalazłaby się tam żadna z części Krainy Lodu. Natomiast na pewno znalazłoby się tam „Nasze magiczne Encanto” i to gdzieś na podium. Historia wielopokoleniowej rodziny, z różnymi magicznymi umiejętnościami oraz wielkich oczekiwań wobec siebie nawzajem.
Jednak czy jest to ciekawa i emocjonalna historia?
Czy zwykła, niczym niewyróżniająca się animacja Disneya? Sprawdźmy.
Za reżyserie odpowiada Jared Bush (Vaiana, Zwierzogród) oraz Byron Howard (Piorun, Zaplątani). Natomiast scenariusz napisali Jared Bush i Charise Castro Smith (Egzorcysta, Nawiedzony dom na wzgórzu). Dodatkowo nad filmem pracował Lin Manuel Miranda. Osoby, które czytają moje recenzje od dłuższego czasu wiedzą, że ja uwielbiam jego filmy i nie mogłem się doczekać premiery „Encanto”. Jednak czy sprawił, że film jest bardzo dobry?
Mirabel jest jedną z wielu członków rodziny Madrigal. Każdy w rodzinie posiada swoją osobliwą umiejętność…oprócz samej Mirabel. Podczas ceremonii małego Antonio, odkrywa ona, że ich Casita (magiczny dom) rozpada się, a jej rodzina traci swoje zdolności. Postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i uratować ich dom oraz magię w nim drzemiącą.
Czy uda się jej pokonać przeciwności losu?
Postaci jak to przystało na Disneya, są świetne. Twórcy zadbali na tym polu o różnorodność. Każda ma swój charakter, umiejętność i coś co sprawia, że jest wyjątkowa. Piosenki poświęcone części z nich, ukazują ich charaktery i to z czym się mierzą. Najlepszymi postaciami z tych wszystkich jest trio Mirabel, Bruno, Abuela. To jak oni zmieniają się w trakcie trwania filmu, uświadamiają sobie różne rzeczy i dochodzą do kilku wniosków jest genialnie poprowadzone. Ale czego innego mogłem się spodziewać po tak dobrych twórcach?
Muzyka w „Encanto” to coś obok czego nie można przejść obojętnie. Jest ona osobnym bohaterem, który ciągnie ten film i nadaje innego wymiaru. Bo już klasykiem stał się utwór „We don’t talk about Bruno”, który z resztą przebił popularnością „Let it go” z Krainy Lodu. „Surface pressure”, który w idealny sposób pokazał kim jest Luisa, czy „Dos orugitas”, które wyciśnie łzę z niejednego twardziela. Tutaj mała uwaga, przesłuchajcie tych utworów w oryginalnej wersji. Niestety w polskiej brzmią one po prostu słabo. Dlatego polecam oryginał.
O animacji krótko, ponieważ jaka jest każdy widzi. Jest fantastyczna i pokazuje, że Disney stoi dwa, a nawet trzy poziomy wyżej nad innymi animacjami. Wszystko od budynków, po umiejętności głównych bohaterów wygląda świetnie.
Mam nadzieje, że „Encanto” zgarnie Oscara za najlepszą animację, bo po prostu zasługuje na to.
Jeśli chodzi o przesłanie płynące z tego filmu, to jest jedno. Całym film skupia się na oczekiwaniach zarówno tych w środowisku najbliższych, jak i świata zewnętrznego. Główna bohaterka stara się spełnić oczekiwania swojej Babci, mimo że jest to niemożliwe (głównie ze względu na brak magicznych zdolności). Ta druga z kolei stara się nie zawieźć miasteczka, które nie poradzi sobie bez pomocy rodziny Madrigal. I jest to pokazane w piękny sposób. Spotkałem się z opinią dotyczącą tego filmu, że on powinien być oglądany przez całą rodzinę i powinna być robiona debata, kto ma tam racje. Według mnie jest to dobry pomysł.
Podsumowując musicie obejrzeć „Encanto” jak najszybciej. Jest to świetny film, który w piękny, emocjonujący sposób przedstawia losy tej wielkiej rodziny, która mimo różnic kocha się ponad wszystko. Jest to zdecydowanie kandydat do Oscara i liczę, że go otrzyma.