Dawid Podsiadło: Koncert Gdańsk 01.06.2024

0
koncert 1

Jeżeli spytalibyście mnie o moich ulubionych artystów, to o każdej porze dnia i nocy wymieniłbym trzech z nich: Elton John, Taco Hemingway oraz Dawid Podsiadło.

Ten chłopak od blisko 10 lat siedzi w mojej głowie i parafrazując tekst jednej z jego piosenek rozgościł się i nie chce wrócić do domu. Jak dla mnie wcale nie musi wracać i może zostać na stałe.

Ma on w sobie coś, co sprawia, że z przyjemnością wracam do jego piosenek.

Wciąż pamiętam, jak katowałem moją Mamę kawałkiem „W dobrą stronę”. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem „Małomiasteczkowy” i stał się on takim moim hymnem. Genialny „Pastempomat”, do którego wracam regularnie. No i oczywiście klasyka gatunku, czyli pierwszy album Dawida „Comfort & Happiness”, który mimo upływu lat, wciąż rewelacyjnie się słucha. Poza konkursem mogę jeszcze powiedzieć, że swego czasu byłem w programie X – Factor i tam poznałem zarówno Dawida, jak i Kubę Wojewódzkiego. Ale o tym opowiem, kiedy indziej…

Jak widzicie muzyka Dawida oraz sam zainteresowany są bliscy memu sercu i wypowiadam się o nich w samym superlatywach.

Ale trudno się dziwić, skoro to co robi jest niesamowite i sprawia, że dzień od razu staje się lepszy. Z resztą nie jestem jedyny, który myśli w podobny sposób. Co najlepiej obrazuje ilość osób pojawiających się na jego koncertach i słuchających jego piosenek. I tutaj chciałbym przejść do clou dzisiejszego materiału.

Parę dni temu Dawid powrócił do nas, w ramach trasy koncertowej, promującej jego najnowszą płytę „Lata Dwudzieste”.

Jednocześnie był to mój pierwszy jego koncert, na którym byłem. Nie będę trzymał was w niepewności i od razu powiem, że był to najlepszy koncert w moim życiu i jednocześnie pokaz tego, że Dawid Podsiadło to gwiazda światowego formatu…

Ale po kolei, na początek krótkie przypomnienie kim jest główny zainteresowany. Dawid Henryk Podsiadło to urodzony 23 maja 1993 r. w Dąbrowie Górniczej piosenkarz oraz autor tekstów. Był on wokalistą zespołu Curly Heads, a w 2012 r. był finalistą drugiej edycji programu telewizyjnego X Factor. W 2013 r. wydał swój debiutancki album pt. „Comfort and Happiness”, który dotarł na 1 miejsce polskiej listy sprzedaży.

Z innych ciekawostek mogę jeszcze powiedzieć, że niedawno wydał on dwa numery na potrzeby gry „Cyberpunk 2077” oraz serialu Netflixa osadzonego w tym świecie. Obydwie piosenki są niesamowite, a „Phantom Liberty” to idealny przykład tego, że Polacy też potrafią w Hollywood i historię ala James Bond.

Jednak jak doszło do tego, że znalazłem się na koncercie Dawida w Gdańsku?

Było to trochę dzieło przypadku, bo w trakcie przeglądania Tik Toka, natrafiłem na materiał dziewczyny, która napisała, że nie może się doczekać koncertu Dawida. Wtedy to z ciekawości postanowiłem sprawdzić, kiedy najwcześniej możemy spodziewać się koncertu? Okazało się, że ten będzie już 1 czerwca w Gdańsku. Mało tego, było jeszcze mnóstwo biletów w puli.

Dlatego niezobowiązująco powiedziałem Mamie, że no jest taki koncert, jeszcze jest trochę biletów…Na co Ona bez wahania odpowiedziała- „jedziemy, to prezent na dzień dziecka”. Za który dziękuje Ci Mama z całego serca, bo był to najlepszy prezent, jaki mogłem sobie wymarzyć.

Później rodzice zaplanowali wyjazd na długi weekend i tak z jednego dnia koncertu, zrobiły się cztery dni, które mogłem spędzić w moim ukochanym Trójmieście. Kiedyś chętnie opowiedziałbym wam trochę o paru miejscach i ogólnie mojej długiej historii z nimi związanymi. Dajcie znać, czy chcielibyście o tym posłuchać. Wracając…

Nie obyło się bez lekkich turbulencji… okazało się że jest lekki problem z biletami na koncert, przysłali bilety nie na ten dzień, który zamawialiśmy, ale i to udało się załatwić. Na dodatek dostaliśmy o wiele lepsze miejsca visa vi sceny.

I w końcu nadszedł czwartek 30 maja, dzień wyjazdu. Ten fragment na razie pominę, bo w końcu spotkaliśmy się tutaj, żeby porozmawiać o koncercie Dawida.

Soboty 1 czerwca…

Była godzina 17:15, właśnie dojechaliśmy pod Polsat Plus Arenę w Gdańsku, gdzie zebrała się już całkiem spora grupa ludzi. Wstęp na teren stadionu miał być dostępny od 17:30, jednak z nieznanych przyczyn musieliśmy poczekać do 18:00. Na szczęście sama procedura przeszła błyskawicznie i mogliśmy bez problemu wejść na stadion, gdzie przywitał nas widok głównej sceny. I już ten widok zapowiadał coś niesamowitego i dotąd niespotykanego. A jeszcze były 3 godziny do rozpoczęcia koncertu.

Czas mijał. Zarówno na płycie jak i trybunach zbierały się tłumy, aż w końcu na scenie został wyświetlony materiał opowiadający o początkach twórczości Dawida.

Zadziała się prawdziwa magia…

Krótko po tym na scenie pojawił się sam Dawid i zagrał nam „To co masz ty!” scena rozbrzmiała od ferii barw i kolorów. Na specjalnie podwieszanych telebimach mogliśmy oglądać głównego zainteresowanego. Jednak był to zaledwie wierzchołek góry lodowej i zapowiedź tego, co nas czeka przez najbliższe trzy godziny.

W trakcie koncertu oprócz numerów z najnowszej płyty takich jak: „To co masz ty!”; „WiRUS”; „POST”; „Blant”; „TAZOSy”; „millenium”; „D I A B L E”; „Szarość i Róż” oraz „mori”, mogliśmy usłyszeć sporo kawałków ze starego repertuaru artysty jak: „Małomiasteczkowy”; „Pastempomat”; „No”; „Nie ma fal”; „Trofea”; „Nie kłami”;  „Najnowszy Klip”; „Nieznajomy”; „W dobrą stronę”; „Ulek i Dawcia” w duecie z Vito Bambino; „I Ciebie też, bardzo”; „Trójkąty i Kwadraty”; „Elektryczny”; „Wataha” oraz „Matylda”.

Każdy z tych utworów był wykonany z dbałością o nawet najmniejszy szczegół.

Do każdego była przygotowana specjalna animacja, nowa aranżacja, która sprawiała wrażenie, jakbyśmy poznawali te numery na nowo.

Najbardziej spodobała mi się nowa wersja „POSTU”, która stylistycznie przypominała utwór rockowy. Do tego jeszcze otrzymaliśmy efekty specjalne, które przenosiły nas w świat cudów i baśni, w którym wszystko jest możliwe.

Wieloryby i delfiny pływające w powietrzu, w trakcie wykonu „Nie ma fal”. Kolumny gorącego powietrza buchające przy piosence „POST” oraz „D I A B L E”. Specjalne karteczki, które dostaliśmy na wejściu, z instrukcją, aby je podświetlić na odpowiedni sygnał. Obracająca się scena, na której grał zespół na żywo. Orkiestra dęta wychodząca spod sceny, wykonująca „Szarość i Róż”. Efekty świetlne, sztuczne ognie, konfetti i wiele więcej…

Wszystko to sprawiło, że ja czułem się jak małe dziecko, które trafiło do niesamowitego świata pełnego wyobraźni i magii. Ilekroć widziałem to kolejny element, musiałem zbierać szczękę z podziwu dla realizatorów i zachwytu, jak to wszystko przepięknie wyglądało. I nawet moja Mama, która ma bardzo sprecyzowane gusta, powiedziała, że żaden światowej sławy muzyk nie zrobił choćby ułamka tego, co wykonał tutaj Dawid.

Dawid, człowiek orkiestra i najwspanialszy artysta na całym świecie.

Chłopak, który pomimo 10 lat na scenie, nie zmienił się nic a nic. Wciąż ma w sobie ogrom pozytywnej energii, ciepła, empatii i pozytywnego podejścia do życia. Jednocześnie jest on twórcą, który w bardzo emocjonalny sposób potrafi przekazać to co mu siedzi w głowie, za pomocą muzyki.

W przerwach między to kolejnymi utworami, mogliśmy zobaczyć wspomnienia z tych dziesięciu lat. Dawid opowiada o swoich początkach, jego relacji z bliskimi i muzyką. Były nawet urywki z odwiedziny u rodziny jego kamerzysty, który zaprosił go na obiad. No chłopak do rany przyłóż, który bez najmniejszego problemu potrafi wywołać u drugiej osoby uśmiech na twarzy.

Tutaj przyznaję, że zaskoczyłem się bardzo pozytywnie. Moja Mama, która na co dzień nie słucha muzyki Dawida, jedynie jak leci akurat w radiu, powiedziała, że bardzo podobały jej się jego piosenki. Mało tego, powiedziała, że jest to bardzo sympatyczny chłopak, który nie został przemielony przez ten show-biznes i dalej robi to wszystko z pasji i miłości do muzyki. Na sam koniec dodała jeszcze, że jest zachwycona jego koncertem i będziemy musieli to powtórzyć. Dlatego Panie Dawidzie, jeżeli pan to czyta, to prosimy o rezerwację dwóch miejsc na najbliższy koncert 😉

Osobiście zgadzam się z tym co powiedziała moja Mama w 100%. Powiem nawet więcej.

Uważam, że Dawid zasługuje na wszystkie nagrody tego świata, za wkład w muzykę.

Mało który artysta w obecnych czasach ma takie samo podejście. Większość nastawia się na jak największy zarobek, bez jakiejkolwiek próby stworzenia czegoś od serca.

Poza tym nie znam innego artysty, który zrobiłby tak epickie show, jakie miało miejsce w Gdańsku. W tym miesiącu czeka mnie jeszcze koncert Taco Hemingwaya na Narodowym. Relacje z poprzedniej trasy wyglądały naprawdę dobrze, ale nie jestem pewien czy cokolwiek jest w stanie przebić to, co zobaczyłem u Dawida. To jest poziom, którego rzadko kiedy jesteśmy w stanie doświadczyć i tak naprawdę zdarza się raz na milion.

Dla mnie ten koncert był idealnym potwierdzeniem tego, że Dawid Podsiadło to artysta totalny, którego muzyka łączy pokolenia i sprawia, że ten świat chociaż na chwilę staje się trochę lepszym miejscem.

Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak po raz pierwszy w historii tego kanału, wręczyć Dawidowi najwyższe wyróżnienie, czyli „Order Kultury Wysokiej”. Dajcie znać, czy byliście już na koncercie Dawida, a może dopiero się wybieracie?

Piszcie w komentarzach i widzimy się już wkrótce…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *