Agatha All Along

0
agata

Marvel Cinema…czy wciąż możemy mówić o tylko kinowym uniwersum?

Otóż nie, bo od dobrych trzech lat super bohaterowie pod opactwem Myszki Miki, prężnie rozwijają się w ramach swoich serialowych przygód. Z różnym skutkiem, czego przykładami mogą być zarówno bijący wszelkie rekordy „Loki” oraz uznawany za najgorszą produkcję tego studia „Secret Invasion”.

A wszystko to zapoczątkował serial „WandaVision”, który szturmem zdobył serca fanów Marvela. Choć nie ukrywam, że ja i tak wciąż bardziej czekam na drugi sezon „Moon Knighta”. Miejmy nadzieję, że takowy powstanie. Jednak wróćmy na chwilę jeszcze do wyżej wspomnianego „WandaVision”. A konkretnie do postaci w nim występującej…Agatha Harkness.

Jak możecie pamiętać, przy okazji premiery tamtego serialu, zapowiedziane zostały prace nad osobną produkcją poświęconą tejże czarownicy. Część widzów była zachwycona. Reszta kręciła nosem i była zdania, że jest to kolejny, zbędny zapychacz, w celu wypełnienia biblioteki Disney+.

Jak ostatecznie wyszło?

Czas wejść na drogę wiedźm…
„Agatha All Along” to kolejna serialowa produkcja, spod szyldu MCU, które stara się na nowo odbudować zaufanie wśród swoich fanów.

Niedawno mieliśmy jedną z największych premier tego roku „Deadpool & Wolverine”, które w rytm piosenki Madonny oraz NSYNC zarobiło ponad miliard dolarów. Następnie otrzymaliśmy informacje o powrocie Roberta Downeya Juniora do MCU, w roli Doktora Dooma. Do castingu mam mieszane uczucia. Uważam, że jest to zwykły skok na nostalgię do Iron Mana i zdecydowanie lepiej poradziłby sobie tutaj Cillian Murphy. Ale to dyskusja na kiedy indziej.

A gdzieś w tym wszystkim, była nasza stara znajoma Agatha?

Najpierw postanowiła się z nami zabawić, zmieniając co jakiś czas tytuły swojego serialu, by ostatecznie zadebiutować we wrześniu. Z czego ostatnie dwa odcinki miały swoją premierę akurat w Halloween. Bardzo klimatycznie, nie ma co.

Co się tyczy przygód naszej wiedźmy bez covenu, to nie byłem specjalnie zainteresowany jej serialem. Głównie dlatego, że nie oglądałem „WandaVision”, w którym miała swój pierwszy występ na srebrnym ekranie. Może źle się wyraziłem. Ja nie tyle co nie obejrzałem tamtego serialu, co bardziej Tik Tok zdążył mi go spojlerować w całości. Disneyowi nie śpieszyło się jakoś specjalnie z ekspansją ich serwisu streamingowego na wschód.

Ostatecznie jednak, trochę z braku lepszych alternatyw i w oczekiwaniu na Netflixowe „Arcane”, postanowiłem dać „Agatha All Along” szanse. Przekonać się, czy ta wiedźma ma coś ciekawego do zaoferowania?

Agatha Harkness, po wydarzeniach z serialu „WandaVision”, tkwi pod zaklęciem Wandy. Wydaje jej się, że jest ona policjantką w stylu tych wszystkich seriali detektywistycznych. Spod zaklęcia Szkarłatnej Wiedźmy wyrywa ją tajemniczy Nastolatek, który prosi o zabranie go na Drogę Wiedźm.

Miejsca, w którym po pokonaniu wszystkich prób, można liczyć na spełnienie jednego życzenia. Agatha postanawia wykorzystać okazję, aby odzyskać swoje moce. Razem z „Młodym” zbierają własny coven i wyruszają w te pełną niebezpieczeństw podróż, w nadziei na spełnienie ich życzeń.

Fabularnie „Agatha All Along” to jeden z tych bardziej kameralnych seriali MCU.

Nie mamy tutaj walki głównej antybohaterki z antagonistą oraz standardowym „promieniem w niebo”, a raczej postawienie na nomen omen drogę Agaty i obudowaniu całego serialu wokół niej.
Co wyszło moim zdaniem na plus. Pozwala to widzom, zwłaszcza tym nowym, na zagłębienie się w tą historię. Bez konieczności poznania całego lore MCU. Pomijam tutaj nawet „WandaVision”, bo poszczególne wątki z tego serialu, są zgrabnie przypominane nam w tejże produkcji.

Oczywiście, nie mogło również zabraknąć tutaj podbudowy pod kolejne rozdziały w tym uniwersum. Jednak są one na tyle subtelne i faktycznie wynikają z serialu, że jesteśmy ciekawi, jak zostanie to rozwinięte w kolejnych projektach.

Ciekawym pomysłem, jest osadzenie fabuły dookoła Drogi Wiedźm i ballady jej opisującej.

Ta składa się na próby w stylu escape roomów, każda w zupełnie innej stylistyce i skupiona na innej wiedźmie z covenu Agathy. Pozwala to na zabawy formą, różnorodnością niebezpieczeństw czyhających na nie oraz zagłębienie się w ich historię oraz motywacje nimi kierujące.
Oprócz tego, że każda z nich chce posiąść większą moc, to posiadają one również bardzo ciekawe historie. Zdecydowanie najlepiej moim zdaniem wypadły Alice Wu, która stara się pokonać swoją klątwę i odnaleźć Matkę oraz Lilia Calderu, która mierzy się ze swoimi niekontrolowanymi wizjami. Czego kulminację otrzymujemy w naprawdę dobrym, siódmym odcinku serialu.

Z czasem nawet Agatha otrzymuje bardzo interesujący rozwój swojego charakteru i zaczynamy rozumieć, z czego wynikają jej wszystkie decyzje. Jasne, jest to trochę nawiązanie do tego „trendu” panującego obecnie w filmach i serialach Disneya. Zła postać nie jest zła do końca, tylko została skrzywdzona w przeszłości. Jednak jest to na tyle dobrze napisane, że nie zraża to widza. Poza tym, jak sama Agatha zauważyła, w życiu wiedźmy nie ma miejsca na bycie dobrym.

Jedyny problem mam z postaciami…a dokładnie to z dwiema z nich. I nie chodzi mi o to, jak one zostały tutaj poprowadzone, bo to wyszło twórcom świetnie. Zwłaszcza odcinek poświęcony „Młodemu”, mimo że wszyscy domyślali się kim jest, to wciąż wypadł bardzo dobrze. Problem mam co do upubliczniania tych informacji przedwcześnie i tym samym spojlerowania widzom, co będzie dalej.

Funko Pop postanowiło strzelić Disneyowi z bazooki w kolano i zleakować pudełko jednej z ich figurek na bazie tego serialu, umieszczając na odwrocie info kim dokładnie jest „Młody” oraz Rio.

Czasami mam ochotę kompletnie usunąć wszelkie social media, szczególnie Tik Toka, byle tylko mieć możliwość w spokoju obejrzeć daną produkcję, bez konieczności obawy przed spojlerami. Ale ponownie, to dyskusja na kiedy indziej…

Pod względem wizualnym, „Agatha All Along” prezentuje się fantastycznie.

Sama droga wygląda rewelacyjnie i można mieć wrażenie, że gdzieś tam naprawdę istnieje. Oczywiście jest to tylko kłamstwo, ale więcej nic nie zdradzę. To jak każda próba ma zupełnie inną stylistykę i jest dopracowana w najdrobniejszych detalach. Od muzyki, poprzez wygląd pomieszczeń w których one się rozgrywają, na kostiumach głównych bohaterów skończywszy.

Dodatkowo wykorzystanie efektów praktycznych, choćby przy scenie latania na miotłach albo w momencie walki z demonem, jeszcze bardziej nadają temu światu realizmu i pozwalają nam na uwierzenie w istnienie tej drogi. Tak samo, jak uwierzyły w nią wcześniej wiedźmy, które szukały w niej szansy.

Swoją drogą, polecam wam również zobaczyć materiał na kanale YouTube Marvela, gdzie możemy od przysłowiowej kuchni zobaczyć, jak wyglądały przygotowania i pracę nad kostiumami bohaterów. I faktycznie, to z jaką dbałością o detale, odzwierciedleniem ich charakterów i małymi nawiązaniami do wydarzeń z tego serialu, jest genialne. Pokazuje to po prostu napracowanie ludzi od kostiumów oraz ich fascynację tym projektem. Polecam sprawdzić.

Ścieżka dźwiękowa wypada naprawdę dobrze.

Mamy tutaj do czynienia z różnymi stylami, adekwatnie do próby w jakiej znajduje się Agatha ze swoim covenem. Rzecz jasna, znajdziemy tutaj również numer przewodni, który chyba każdy zdążył już przesłuchać co najmniej raz, czyli „The Ballad of the Witches’ Road”.

Przyznam się szczerze, że mi bardzo spodobał się ten utwór.
Wpada on w ucho, oddaje sens podróży głównych bohaterów, a na koniec możemy również poznać genezę jego powstania. Jest ona zaskakująca, w kontekście tego, jak Agatha wykorzystuje tą balladę na swoją korzyść.
Jedyny minus tego serialu jaki dał mi się we znaki w trakcie oglądania, oprócz konieczności czekania siedmiu tygodni na wypuszczenie całości, to dwa pierwsze odcinki.

Po prostu miałem wrażenie, że dłużą się one niemiłosiernie, zwłaszcza pierwszy i niespecjalnie zachęciły mnie do obejrzenia reszty. Jednak z czasem i po obejrzeniu kolejnych odcinków, naprawdę wkręciłem się w ten serial i byłem autentycznie ciekaw, co będzie dalej.

Oczywiście, jest to tylko moje zdanie i komuś mogły się podobać te dwa pierwsze odcinki równie mocno, co reszta serialu. Natomiast do tych, którzy podobnie do mnie nie byli po nich przekonani, mam jedną prośbę. Dajcie temu serialowi szanse, bo im dalej zapuszczamy się w drogę wiedźm, tym robi się coraz ciekawiej.

Podsumowując, „Agatha All Along” to naprawdę dobry serial. Jak z początku oceniłbym go na powiedzmy średnią półkę Marvela, tak wraz z kolejnymi odcinkami moja ocena wzrosła i mogę autentycznie powiedzieć, że serial o Agacie Harkness przypadł mi do gustu. Jestem ciekaw, jak rozwiną dalej wątki z tego serialu w innych produkcjach i więcej rzeczy z tej bardziej magicznej strony uniwersum Marvela. Tymczasem, to by było na tyle. Dajcie znać, czy oglądaliście „Agatha All Along”, nie zapomnijcie zasubskrybować mojego kanału i widzimy się następnym razem, cześć…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *