Diuna

0

zdecydowanie zasługuje na miano arcydzieła literatury science – fiction. Książka ma w sobie coś niesamowitego, intrygującego i wciągającego zarazem.

@9788381887533

Jeżeli szukacie jakiejś dobrej książki science – fiction, to bierzcie Diunę bez zastanowienia.

W zamian dostaniecie 720 stron fantastycznego świata, rozbudowanej mitologii i ciekawych bohaterów. Jest to po prostu must have dla każdego fana s.

Natomiast nieprzekonanych zapraszam do mojej recenzji, w której przybliżę Wam, o czym jest ta książka oraz opowiem trochę o moich przemyśleniach i odczuciach na jej temat. Także bez zbędnego przedłużania, zaczynajmy.

Za książkę odpowiada Frank Herbert, wybitny twórca SF i zdobywca nagrody Hugo, Nebula i Prix Apollo (moim zdaniem zasłużenie).

Napisał on około 45 książek, z czego największą sławę przyniósł mu sześciotomowy cykl „Kroniki Diuny”.

O samej książce dowiedziałem się przypadkiem, bo podczas przeglądania Youtube.

Wtedy też zobaczyłem zwiastun do filmowej adaptacji dzieła Herberta. Po obejrzeniu go nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Dostałem wielki otwarty świat, ze swoją mitologią, polityką, ekonomią. Ciekawymi postaciami i fantastycznymi stworzeniami. Miałem tylko jedną myśl w głowie „muszę to obejrzeć”.

Postanowiłem, że poszukam jakichś informacji na ten temat i tak znalazłem książkę.

Przy najbliższej okazji kupiłem ją i zacząłem czytać. Nie wiedząc jeszcze, jak fantastyczna przygoda mnie czeka.

Przenosimy się w przyszłość, ok. 10 tys. lat. Poznajemy Paul’ a Atrydę, młodego księcia i syna Leto Atrydy władającego planetą Kaladan. Dostaje on od Wielkiego Padyszacha Imperatora tytułową Diunę. Tajemniczą, pustynną planetę, na której wydobywany jest melanż. Substancja przedłużająca życie i pozwalająca widzieć przyszłość (do pewnego stopnia).

Jak się później okazuje, jest to jeden wielki spisek, aby pozbyć się księcia Leto raz na zawsze. W odpowiedzi na atak Imperium i Harkonnenów (zaciekli wrogowie Atrydów i właściciele Diuny), Paul stanie na czele rdzennych mieszkańców planety i zawalczy o tron Imperatora.

Pierwsze co Wam się mogło rzucić w oczy, to masa pojęć, ras itd.

Od razu ostrzegam, znajdziecie ich tutaj multum. Na szczęście autor na końcu książki zawarł krótki słownik ze wszystkimi pojęciami i definicjami. Co jest bardzo dobrym pomysłem. Chociaż z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że nie będzie Wam potrzebny. Bo większość z nich jest tłumaczona w trakcie książki. Mimo to duży plus dla autora, za to, że pomyślał o tym.

Postaci są bardzo interesujące. Każda z nich dostaje swój wątek, motywację i co najmniej jedną cechę charakteru. Wszystkie mają wpływ na całą historię i każda dostaje swoje pięć minut.

Postać Paul’ a jest bardzo interesująca. Jest on inteligentny, odważny, stanowczy i zarazem przebiegły. Wyszkolony przez najlepszych wojowników w całym Imperium. Umiejący przewidywać przyszłość bez potrzeby zażywania melanżu.

Z zainteresowaniem śledziłem jego losy i walkę z siłami Imperium. Kibicowałem mu i liczyłem, że w końcu wygra. Teraz jeszcze bardziej czekam, jak zostanie przedstawiona ta postać w filmie Denis’a Villeneuve’a.

Zwiastun nastawił mnie bardzo pozytywnie, a kreacja Timothee’ ego Chalamet’ a jako Paul Atryda pasuje do książkowego pierwowzoru. Czekam z niecierpliwością.

Bardzo zaskoczyła mnie Lady Jessiki’ a. Jedna z potężnych czarownic Bene Gesserit, umiejących przewidywać przyszłość i wpływać na innych ludzi. Konkubina księcia Leto Atrydy i Matka młodego Paul’ a. Jej umiejętności i charakter często mnie intrygowały i fascynowały. Motywacje, miłość do księcia Leto i jej syna są zrozumiałe. Ciekawe jest że z jednej strony jest zamknięta w sobie i nie okazuje emocji (przez treningi Bene Gesserit), a z drugiej ma w sobie wiele empatii, mówi do Paul’ a że go kocha, czuła smutek po śmierci ukochanego. Bardzo intrygująca i złożona postać.

Problem mam jedynie z postacią Doktora Yueh’ ego, który jest dla mnie…Trudno mi to określić. Nie powiem konkretnie o co chodzi, bo byłby to duży spojler a jest to bardzo ważne dla fabuły książki.

Pozostałe postaci, na czele z Gurney’ em Halleck’ iem, Kynes’ em, Stilgar’ em, są równie interesujące co główni bohaterowie. Autorowi udało się w świetny sposób nakreślić te postaci, tak żeby były różne od siebie i miały własny charakter.

Przejdźmy teraz do świata przedstawionego. Frank Herbert w tej książce pokazuje nam wielobarwny, fantastyczny świat, piękną ale i niebezpieczną faunę, i florę oraz ciekawie opisuje zasady według jakich ten świat działa.

Zaciekawił mnie koncept melanżu jako surowca dającego nieśmiertelność i możliwość zobaczenia przyszłości.

Kiedy dowiedziałem się o nim po raz pierwszy, od razu się tym zainteresowałem. Chciałem przeczytać więcej na ten temat, dowiedzieć się, jak go wydobywają, jak można go przyjmować, kto głównie z niego korzysta itd.

Poza tym bardzo spodobały mi się czerwie. Pustynne „robale”, które mogą osiągać nawet 800 metrów średnicy. Przez rdzennych mieszkańców Diuny nazywane są stworzycielami. I są one bardzo powiązane z melanżem. Jest w tym coś niesamowitego, intrygującego i wciągającego zarazem. Normalnie większość osób widząc czerwia uciekałoby, gdzie pieprz rośnie. Natomiast Fremeni (rdzenni mieszkańcy Diuny) czcą je i wykorzystują jako środek transportu…Wow. Brzmi to dziwnie, ale jak się o tym czyta w książce, to jest to po prostu niesamowite.

Jak mogliście do tej pory przeczytać, „Diuna” bardzo przypadła mi do gustu. I szczerze, sam się nie spodziewałem, że będzie ona tak fajna. Na samym początku, myślałem, że będzie to trochę na zasadzie „Korona Królów” lub „Wspaniałe Stulecie” (takie seriale TVP, nawet nie sprawdzajcie, bo nie warto). Czyli ciągle obserwujemy arystokrację, spiski między nimi itp. A dostaliśmy ciekawą historię, która ma głębsze znaczenie i nie wszystkiego dowiadujemy się od razu.

Po jakiś 10 stronach, już wiedziałem, że jest to dobra książka. Od razu przeczytałem pierwszych 100 stron. Po prostu nie mogłem przestać jej czytać. Cały czas chciałem więcej i więcej. Czytałem ją w każdym wolnym momencie i z ekscytacją śledziłem losy Paul’ a i rodu Atrydów.

Na koniec książka zostawiła mnie z takim pozytywnym niedosytem. Wszystkie tajemnice i wątki, zostały rozwiązane.

Każdy z bohaterów dostał swoją kulminację i rozwinięcie swojego charakteru. Po tym wszystkim miałem poczucie, że chcę więcej. Chce dowiedzieć się więcej o tym świecie, chce rozwinięcie wątku Paul’ a po tym zakończeniu. Co się stało z Diuną i Fremenami? Co zrobił Padyszach Imperator? Jak potoczyły się losy Lady Jessiki? Na szczęście jest pozostałe pięć części, zwłaszcza, że w zeszłym roku dom wydawniczy Rebis wydał nowy, poprawiony cykl „Kroniki Diuny”, więc nie mam na co narzekać.

Zanim przejdziemy do końca chciałbym jeszcze poruszyć jedną kwestię. Słyszałem w paru recenzjach tej książki, że jednym z jej minusów jest to przewidywanie przeszłości przez bohaterów i mówienie nam co się stanie itp.

Moim zdaniem nie jest to nic złego, wręcz przeciwnie. Jest to bardzo ciekawy zabieg i pasuje do tego świata. Zwłaszcza, że przecież melanż pozwala na to samo. Przede wszystkim jest to jednak wizja autora. Po prostu widział sens w takim zabiegu i go wykorzystał. Mnie to nie przeszkadzało podczas czytania, a wręcz bardziej zaintrygowało.

Podczas czytania zastanawiałem się jak to działa? Czy mogą w takim razie zmienić tę przyszłość? Ile alternatywnych rzeczywistości mogą oni zobaczyć? Bardzo fajny pomysł.

Podsumowując „Diuna” zdecydowanie zasługuje na miano arcydzieła literatury science – fiction. Piękny, fantastyczny świat. Wciągająca i intrygująca fabuła. Ciekawi i dobrze napisani bohaterowie. Jest to, obecnie jedna z moich ulubionych książek.

Uważam, że każdy powinien ją przeczytać chociaż raz. Nie pożałujecie.

Tymczasem zabieram się za drugą część i trzymam kciuki, aby film Denis’ a Villeneuve’ a okazał się wielkim sukcesem tak jak jego książkowy pierwowzór.

A wy lećcie jak najszybciej do księgarni i zaopatrzcie się w swój egzemplarz Diuny, bo warto.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *