Czarny Telefon

0
czarny telefon

Niech pierwszy/a żuci kamieniem, kto uważa, że wakacje bez horroru, to są dobre wakacje.

 ŹLE!!!! Nie ma szans, jak wakacje to i horrory.

W tym roku dostaliśmy dwie bardzo ciekawe pozycje. Pierwsza to kolejny horror od człowieka, który skradł nasze serca filmem „Uciekaj”, czyli Jordan Peele i jego „NIE!”. A druga to główny bohater dzisiejszej recenzji, a konkretnie „Czarny Telefon”.

Jednak czy jest to faktycznie godny polecenia wakacyjny straszak?

Ale zacznijmy od początku. Za reżyserię odpowiada Scott Derrickson twórca „Doktora Strange’ a” i „Egzorcyzmów Emily Rose”. Natomiast scenariusz we współpracy z Derrickson’ em napisał C. Robert Cargill (Doktor Strange, Sinister). Obaj panowie mieli możliwość współpracy ze sobą przy kilku produkcjach…, ale żadnej z nich nie oglądałem. Dałem im jednak kredyt zaufania po Doktorze Strange’ u i świetnie zapowiadającym się zwiastunie.

Trzynastoletni Finney żyje ze swoją młodszą siostrą i Ojcem alkoholikiem na typowych amerykańskich przedmieściach. Jak się okazuje, w okolicy krąży tajemniczy morderca, który na miejscu zbrodni pozostawia czarne balony. Pech tak chciał, że jego następną ofiarą jest nasz główny bohater.

Finney budzi się w wygłuszonej piwnicy, bez możliwości wołania o pomoc. Jedyny przedmiot jaki jest w pomieszczeniu to stary, odcięty od łączności czarny telefon.

Ale czy na pewno?

Nagle chłopak zaczyna słyszeć, dzwonek telefonu i okazuje się, że połączenie jest od poprzednich ofiar mordercy.

Czy pomogą chłopakowi i uda mu się uciec przed szalonym mordercą nim będzie za późno?

Postaci napisane są w ciekawy sposób. Główny bohater mimo bycia typem dzieciaka gnębionego w szkole, jest sprytny, zaradny i wie, jak sobie radzić. Jego relacja z siostrą jest zagrana naturalnie i czuć tą chemię między tymi postaciami. Czarny charakter filmu jest przedstawiony w intrygujący sposób. Mimo przedstawienia go w bardzo okrojony sposób i niezdradzania jego motywacji (chociaż z drugiej strony nie była ona potrzebna), czuć ten niepokój od niego bijący.

Widać, że jest to ktoś, kogo powinno się omijać szerokim łukiem.

Ogólnie jako horror „Czarny Telefon” sprawuje się całkiem dobrze. Nie jest on wybitny, ale na pewno ciekawy. Moim zdaniem za mało jest tutaj tych strasznych momentów. Poza tym można by było się bardziej pobawić motywem duchów ofiar dzwoniących do głównego bohatera. No i przede wszystkim film mógłby być jednak trochę dłuższy. Podczas seansu miałem poczucie, że twórcy starają się spieszyć z tą fabułą, zamiast trochę zwolnić i dać miejsca na przykład na rozwój bohaterów i zabawę konwencją. Ale co poradzić?

Podsumowując „Czarny Telefon” to całkiem dobry horror do obejrzenia w wakacje. Nie jest on specjalnie wybitny (nawet nie ma takich aspiracji), ale oglądało się go całkiem przyjemnie. Jak pisałem wcześniej, filmowi wyszłoby na dobre, gdyby był o te 20-30 minut dłuższy. Nie wiem, może to kwestia książkowego pierwowzoru? Chętnie sprawdzę w wolnej chwili i zobaczę, jak bardzo film odbiega od książki. A tymczasem lećcie go obejrzeć i do następnego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *