Biała Odwaga
Filmy historyczne są dla mnie kiepskie z dwóch powodów. Są one do bólu wypełnione patosem i przedstawiają nas jedynie w jasnych barwach.
Ilekroć mamy do czynienia z jakimś filmem historycznym, to Polacy są w nim przedstawiani jako wielcy patrioci, ostoje moralności i piewcy szlachetnych wartości, którzy wyznają zasadę „Bóg, honor, ojczyzna”. A z Niemcem i Ruskiem nigdy nawet ręki nie uścisnął…
Tylko, że nie. Bo należy pamiętać, że są dwie strony medalu i jak faktycznie byli Polacy kierowani patriotyzmem, tak byli i tacy, którzy chętnie kolaborowali z wrogiem. Z różnych względów.
W tym miejscu możemy przejść do omawianego dzisiaj filmu „Biała Odwaga”.Produkcji, która opowiada wcześniej nie poruszaną w kinie historię górali w czasie II Wojny Światowej. Historii nie do końca szlachetnej i poruszającej te mniej wygodne aspekty.
Czy udało jej się pokazać prawdę?
Bieżcie ciupagi w dłoń i lecimy…
Za reżyserię odpowiada Marcin Koszałka, który wcześniej wyreżyserował „Rewers”; „Czerwony Pająk” oraz „Pręgi”. Z kolei scenariusz przygotowali Marcin Koszałka oraz Łukasz M. Maciejewski, który wcześniej pracował nad „Czerwonym Pająkiem”; „Najmro” i „Sortownia”.
Jak przed chwilą wspomniałem, film ten bazuje historii górali z okresu II Wojny Światowej. Ponieważ to wtedy Niemcy wpadli na pomysł, że Górale to germański szczep Niemców i są swego rodzaju kuzynami.
Wtedy też utworzył się Goralenvolk, a jego przywódcą został Wacław Krzeptowski, który za kolaborowanie z Niemcami i zdradę ojczyzny został potem stracony. Tutaj polecam obejrzeć materiał z kanału „Okupowana Polska”, który opowiada o tym więcej. No dobrze, ale jak została ona ukazana w filmie Marcina Koszałki? Zacznijmy od fabuły…
Jest schyłek lat 30’ na Podhalu. Dwa rody góralskie postanawiają się połączyć, w tym celu ich dzieci mają wziąć ze sobą ślub. Sytuacja jest o tyle korzystna, że młodszy syn Zawratów- Jędrek oraz Bronka pałają do siebie wielką miłością. Niestety Ojciec Bronki stawia warunek, że to Maciek, starszy z braci, ma poślubić dziewczynę.
Jędrek nie mogąc się z tym pogodzić wyjeżdża do Krakowa, gdzie dorabia sobie jako uliczny cyrkowiec. Wtedy też poznaje Wolframa, Niemieckiego naukowca i alpinistę, który głosi teorię jakoby górale pochodzili od starogermańskiego Plemienia Pragotów.
Maciek odrzuca propozycje. Jednak Jędrek motywowany chęcią odzyskania ukochanej i ochrony swoich najbliższych przed wojenną zagładą godzi się na współpracę. Bracia uwikłani w wielkie konflikty, zmuszeni do ciężkich wyborów, muszą stanąć po przeciwnych stronach sporu, który wpłynie zarówno na losy ich bliskich, jak i całego regionu.
Fabularnie Koszałka w genialny sposób połączył historię o miłości, braterstwie, poświęceniu z wydarzeniami II Wojny Światowej.
Stworzył nam bohaterów, w których wierzy się od samego początku, rozumiemy kierujące nimi pobudki i wiemy z czego one wynikają.
Tutaj też wychodzi największy plus tego filmu, czyli niejednoznaczność postaci. Nie ma tu sytuacji, gdzie wszystko jest czarno – białe, postaci w filmie albo są turbo patriotami, albo największymi zdrajcami narodu w historii.
Mamy możliwość poznać decyzje kierujące tymi bohaterami, ich cechy charakteru i co na nich wpłynęło. Najlepiej widać to na przykładzie Jędrka, który robi to wszystko, aby chronić swoich bliskich. Po drugiej stronie barykady mamy Ojca Bronki, który wszędzie widzi możliwość na wkupienie się w czyjeś łaski i jest gotowy zrobić absolutnie wszystko.
I ta właśnie niejednoznaczność, pokazanie tej historii z kilku perspektyw jest rewelacyjne i pokazuje realia wojny, jak jeszcze nigdy dotąd.
Postaci w „Białej Odwadze” wypadają znakomicie.
Jędrek grany przez Filipa Pławiaka jest świetny i…tutaj proszę poprawcie mnie, ale jak on w końcu się nazywa? Bo w filmie mówią na niego Jędrek, a na Filmwebie jest podpisany jako Andrzej. Z resztą ja niego mówiłem jeszcze inaczej, bo w rozmowie z Mamą nazywałem go Jasiek. Wracając…
Chłopak ma w sobie to coś co sprawia, że nie możemy od niego oderwać wzroku. Jego gra gwarą i mimiką świetnie ze sobą współgrają i wielokrotnie mogłem wyczytać z jego twarzy wszystkie emocje nim targające. Jego historię oglądało się świetnie. Rozumiałem kierujące nim motywacje, potrafiłem z nim sympatyzować i kibicować mu, aby wszystko dobrze się skończyło.
Poza tym sceny ze wspinaczką po górach były dla mnie jednymi z najmocniejszych scen. Parę razy miałem palpitacje serca, widząc jak wspina się bez żadnego zabezpieczenia. I nie wiem, czy te sceny wspinaczki były wykonywane naprawdę, ale jeśli tak, to mamy właśnie przed sobą polskiego Toma Cruise’ a.
Julian Świeżewski jako starszy z braci Zawratów wypada równie dobrze. Jego relacja z Jędrkiem oraz Bronką, powaga od niego bijąca. To jak mimo różnicy zdań z Jędrkiem, dalej go kocha jest wspaniałe i tworzy nam bardzo dobrą postać. Poza tym jego wąs oraz piosenki, które sam wykonuje są fantastyczne i wpadają w ucho.
Sandra Drzymalska w roli Bronki idealnie dopełnia to trio, ale i jako postać sama w sobie jest bardzo dobra. Świetnie gra emocjami, ruchami ciała i charakterem swojej postaci. Widać to uczucie między nią a Jędrkiem, to jak z czasem zakochuje się w Maćku, jak przeciwstawia się swojemu ojcu i wiele więcej.
Andrzej Konopka jako Skorus/Ojciec Bronki był dla mnie najbardziej znienawidzoną postacią w całym filmie. Ilekroć go widziałem, to żyłka zaczynała mi pulsować na czole i miałem ochotę go udusić gołymi rękoma. Gdyby nie ten człowiek, to tak naprawdę wiele z tego filmu by się nie wydarzyło. Jego postać, to uosobienie wszystkich najgorszych cech. Istna chorągiewka, która, gdzie powieje, tam poleci. I kiedy w końcu spotkały go konsekwencje, to poczułem czystą satysfakcję…
Świat przedstawiony jest przecudowny.
Kto mnie zna wystarczająco długo ten wie, że ja kocham Zakopane całym sercem. Dlatego możliwość zobaczenia go na ekranie, była dla mnie nieoceniona. Budzące majestat góry, góralski folklor, gwara, stroje, przyśpiewki, tańce i wiele więcej. Wszystko było pokazane z jak największą dbałością o szczegóły i cieszyłem się móc oglądać to na ekranie.
Muzyka jest świetna. Piosenki wykonywane przez aktora wcielającego się w Maćka Zawrata są znakomite, wpadają w ucho. Po wielokroć tupałem sobie do nich nogą. Ogólnie uwielbiam góralskie przyśpiewki i mógłbym ich słuchać non stop.
Zdjęcia i praca kamery są fantastyczne i w kapitalny sposób ukazują Zakopane. Miałem chwilami poczucie lekkiej inspiracji kinem Wesa Andersona i jego filmografii. Tutaj szczególny nacisk na film „Grand Budapest Hotel”. Najazdy kamerą na twarze bohaterów, geometryczne ujęcia, ustawienie kamery w kącie danego pomieszczenia, przejazd kamery z jednej postaci na drugą.
Czuć w tym kunszt reżysera i pomysłowość, która nie pozwala nam oderwać wzroku od ekranu.
Jedyny minus mam co do montażu. Raz czy dwa miałem wrażenie, że scena w pewnym momencie przeskakuje, jakby na początku zapomnieli tego nagrać i potem starali się to połączyć w post produkcji. Ale w porównaniu do reszty filmu, to jest to drobnostka.
Podsumowując „Biała Odwaga” to świetny film i jeden z lepszych filmów historycznych jakie widziałem. Niejednoznaczny, pokazujący tą historię z różnych perspektyw, z fantastycznymi bohaterami i Zakopanem, które przyciąga nas przed ekran.
Szczerze polecam zobaczyć ten film i sam mam nadzieję, że otrzymamy więcej tego typu produkcji. Ja na pewno będę śledził dalsze poczynania Marcina Koszałki i trójki głównych aktorów. Cała czwórka dała prawdziwy popis swoich umiejętności.
To tyle, dajcie znać czy już widzieliście ten film i widzimy się w Zakopanem, cześć…