POLSKA NOC KABARETOWA
Każdy czasem potrzebuje odrobiny śmiechu. Czegoś co da mu możliwości zapomnienia o trudach dnia codziennego, po prostu siadamy i dobrze się bawimy. Jedni preferują oglądanie komedii (oczywiście nie polskich), drudzy opowiadanie żartów, a trzeci wolą wybrać się na kabarety.
Ja swoją pierwszą styczność z kabaretami miałem parę miesięcy temu. Siedziałem wtedy z Tatą późnym wieczorem, oglądaliśmy telewizję i akurat puścili występ Kabaretu Neo – Nówka. Jak wcześniej nie za bardzo chciałem oglądać kabarety, bo uznałem je za nudne, tak wtedy bawiłem się przednio. Razem z Tatą śmialiśmy się do rozpuku.
Potem zacząłem wyszukiwać inne kabarety i tak natrafiłem na moje ulubione, czyli Kabaret Smile, z jak zawsze niezawodnym duetem Bożenki i Merlina oraz Kabaret Nowaki, z równie fantastyczną Krystyną i Księdzem Januszem. Fantastyczni ludzie…Polecam sprawdzić ich występy na YouTubie, bo to jest komediowe złoto.
Ale wracając…
Jak wiadomo, wakacje w Sopocie opływają w różnego rodzaju wydarzenia, koncerty, imprezy itp. Na początku lipca mamy Opener’a, potem Kino Molo, a mniej więcej na początku sierpnia odbywa się Polska Noc Kabaretowa.
Jak tylko zobaczyłem plakat reklamujący to wydarzenie, to wiedziałem, że muszę iść. Powiedziałem sobie „nie ma opcji, że ja na to nie pójdę…”. Zwłaszcza, że mieli się pojawić zarówno Nowaki jak i Kabaret Smile. Ostatecznie udało się wybrać tam z moimi znajomymi (za co im bardzo dziękuje, był to niezapomniany wieczór) i dawno tak się nie uśmiałem. Nie ma to jak obejrzeć występ na żywo.
Jednak po kolei, przed Wami Polska Noc Kabaretowa…
W skrócie jest to wydarzenie, podczas którego występuje kilka kabaretów. Każdy z nich prezentuje swój repertuar, a my mamy ubaw po pachy. W tym roku odbyło się to w Operze Leśnej w Sopocie. Na scenie wystąpili m.in. Kabaret K2, Kabaret Paranienormalni, Kabaret Skeczów Męczących, Kabaret ani mru mru oraz moi ulubieńcy, czyli wspomniani wcześniej Kabaret Smile oraz Kabaret Nowaki.
W tegorocznej edycji Polskiej Nocy Kabaretowej, hasłem przewodnim było:
„Zero cenzury, sto procent kultury”
Krótko mówiąc zero tematów tabu, nie omijamy niczego, śmiejemy się ze wszystkiego i ze wszystkich…Oczywiście w granicy dobrego smaku.
Często w kontekście kabaretów, mówi się, że są one zbyt polityczne. W każdym skeczu muszą poruszać tą tematykę i żartować, czy to z lewicy, czy to z prawicy. I nawet w skeczach poruszających bardziej przyziemne tematy, jak wizyta u lekarza, spotkanie rodzinne, musi się przewinąć ten temat.
Moim zdaniem to nie prawda. Jasne, raz na jakiś czas przewinie się jeden albo dwa żarty polityczne, ale to wszystko. I tutaj było tak samo. Tylko na dwóch występach były dosłownie dwa żarty polityczne, a reszta to już żarty nawiązujące do tematu występu. Bo jakby nie było, istotą kabaretów jest naśmiewanie się ze wszystkiego. Ma to być satyra naszego życia codziennego. I w tej formie sprawują się bardzo dobrze.
Ale dobra, bo skupiłem się na tłumaczeniu zasad działania kabaretu, a jak one wypadły w praktyce?
Moim zdaniem rewelacyjnie.
Od samego początku czuć było tą interakcje z widzem. Czy to poprzez pytanie, kto przyjechał, skąd, czy zapraszanie ludzi z widowni do uczestniczenia w występie. Tutaj bardzo zabawnie wypadła pani Żaneta (tak była nazwana na potrzeby występu), która dołączyła do skeczu Kabaretu Smile.
I kurde…jak tylko zobaczyłem Andrzeja Mierzejewskiego i Pawła Szwajgiera, w roli Bożenki i Merlina, to od razu zacząłem krzyczeć jak głupi. Chyba nawet najgłośniej ze wszystkich 4,5 tys. ludzi…
W skrócie skecz polegał na inscenizacji lotu naszej pary do Egiptu, gdzie w samolocie obok nich usiadła wspomniana wcześniej Żaneta. Ich interakcja to komediowe złoto. Cały czas miałem banana na twarzy, a na koniec aż mnie poliki bolały. Takie to było dobre. Ja nie wiem, jak oni na to wpadli, ale wypadło to naprawdę fantastycznie. Kiedyś muszę się wybrać na ich solowy pokaz. Z resztą ponownie polecam Wam sprawdzić ich skecze. Zwłaszcza dwa konkretne „Śniadanie u Mansona” oraz „Relaks Bożenki”, znajdziecie je bez problemu na YouTube. Polecam gorąco…
Z innych takich zaskoczeń, to na pewno występ Kabaretu Skeczów Męczących. Zaprezentowali nam nowy skecz z ich repertuaru, a konkretnie spotkanie klasowe po latach. Panowie świetnie uchwycili to, jak tego typu spotkania wyglądają i połączyli to z ich poczuciem humoru. Żart o Victoria ’s Secret i księdzu rozwalały na łopatki.
Poza tym Kabaret K2 dał genialny popis. Jak wcześniej nie oglądałem żadnego ich skeczu, tak muszę przyznać, że bawiłem się bardzo dobrze na ich występie. Również bardzo życiowy i ukazujący w krzywym zwierciadle naszą rzeczywistość. Po prostu czapki z głów.
I na koniec, wisienka na torcie całego show, czyli Kabaret Nowaki.
Jak ja nie mogłem się doczekać ich występu. Cały czas myślałem „O!!! Teraz na pewno wyjdą…Teraz to już muszą wyjść…”. Jednak nie ukrywam, warto było czekać do samego końca. Trochę mi było szkoda, że nie ujrzeliśmy ich jako komediowe duo Krystyna i Ksiądz Janusz, ale nie powiem, żeby ich skecz był zły. Bo był znakomity.
Otóż przedstawili historię małżeństwa z dzieckiem. Jak wiadomo, do małego dziecka często wstaje o nieludzkiej porze, żeby do niego zajrzeć, nakarmić, przewinąć itd. To prowadzi do przekomicznych interakcji między naszą dwójką.
Tutaj oczywiście musze pochwalić jak zawsze niezastąpioną Adriannę Borek, która wcieliła się w matkę dziecka, ta sama, która w innych skeczach wciela się w Krystynę. Jej komediowy timing, z resztą ekipy jest nieoceniony. Niezależnie jakiej roli by nie grała, w każdej z nich odnajduje się rewelacyjnie.
Tak samo z resztą Tomasz Marciniak, który jest obłędny w roli ojca. Jego dialog o braku piwa w lodówce, to wyższa szkoła jazdy. I znowu muszę kiedyś się wybrać na ich solowy występ, bo to naprawdę genialni ludzie i z wypiekami na twarzy ogląda się ich na scenie.
Całość wydarzenia dopełniały komediowe wstawki w trakcie przerwy. Otóż każdy z kabaretów przygotował krótką wstawkę nawiązującą do jakiegoś filmu, serialu itp.
Kabaret Nowaki nawiązał do Pulp Fiction, mieliśmy jeszcze Breaking Bad, Grę o tron i wiele innych. Naprawdę znakomicie się to oglądało…
Podsumowując, Polska Noc Kabaretowa, to naprawdę wspaniałe wydarzenie. Pełne dobrego humoru, ciętych żarcików i śmiechu co nie miara. Ja wiem, że się powtarzam, ale naprawdę dawno tak się nie uśmiałem jak na tym show.
Każdy z występujących kabaretów, dał mega popis i jedne z najlepszych występów komediowych jakie widziałem. Nikt w Operze Leśnej nie pozostał obojętny na ich występy. Dlatego jeżeli będziecie mieli okazję wybrać się na Polską Noc Kabaretową w przyszłym roku, to nie zastanawiajcie się, tylko szybko kupujcie bilety i lećcie się dobrze bawić. Gwarantuje Wam, że nie zawiedziecie się, satysfakcja gwarantowana…