CZARNA WDOWA

Kochani, mamy to.

Wreszcie po roku oczekiwania na kolejny film od Marvel’ a, do kin weszła nowa produkcja.

Czy jest to jednak dobry powrót?

Przekonajmy się.

Film wyreżyserowała Cate Shortland (W pogoni za szczęściem), natomiast scenariusz napisał Eric Pearson (Godzilla vs Kong).

Fabuła przedstawia dalsze losy Natashy, po wydarzeniach z Wojny Bohaterów. Czyli jest poszukiwana przez Rossa i musi się ukrywać przed całym światem. Na swojej drodze spotyka jednak tajemniczego Taskmastera i dowiaduje się, że Czerwona Sala dalej funkcjonuje. Razem ze swoją siostrą postanawia zniszczyć salę raz na zawsze i powstrzymać Taskmastera.

Postać Natashy jest dobrze rozwinięta i widać po niej, że nie pierwszy raz ratuje świat. Yelena jest równie cudowną postacią. Sprytna, pyskata i troskliwa. Świetnie obserwuje się te dwie postaci na ekranie i wielka szkoda, że nie zobaczymy ich już więcej razem.

Taskmaster- powiedzmy główny przeciwnik bohaterek, jest równie interesujący. Podczas oglądania, ma się odczucie deja vi z…Terminatorem! Napakowana, niebezpieczna maszyna do zabijania, która w dodatku potrafi kopiować twoje ruchy 1 do 1. Twist związany z tą postacią, też jest ciekawy i trudno jest się go domyśleć podczas oglądania.

Na wyrazy szacunku zasługuje również postać Meliny. Jest przebiegła, nieprzewidywalna i wyłamuje się z tego konceptu jednoliniowej postaci drugoplanowej. Wielki szacun.

Żal mam natomiast do postaci Alexei’ a. Ogólnie jest on zagrany bardzo dobrze i David Harbour sprawdza się w tej roli świetnie…Ale nie pasuje to do ogólnego konceptu filmu (o tym opowiem jeszcze później). Jest on tutaj traktowany jako Comic Relief i kiedy tylko się pojawia, zawsze musi zarzucić jakimś głupim żartem. Żeby nie było, scena ubierania kostiumu była śmieszna. W jednej z recenzji usłyszałem, że jego historia mogłaby być trochę mroczniejsza i moim zdaniem pasowałoby to do tonu filmu. Ale jest tak, a nie inaczej, co zrobić.

Pojawia się również pytanie, gdzie się podział Iron Man?

Według wszystkich informacji, miał on się pojawić w filmie…Może spóźnił się na pociąg na plan zdjęciowy albo kręci czwartą część Sherlocka Holmes’ a. Kto wie? Mimo to szkoda, że się nie pojawił.

Klimat w filmie jest dosyć mroczny, w porównaniu do poprzednich filmów MCU. Już od pierwszych minut dostajemy całkiem mroczną sekwencje, przedstawiającą nam czym jest Czerwona Sala…I wygląda to bardzo ciekawie. Już sam koncept tego miejsca i tego co robi się tam z dziewczynami jest intrygujące i przerażające zarazem.

Poza tym, to jak te Wdowy są kontrolowane i np. niezależnie od swojej woli, mogą zostać unicestwione, czego przykład jest pokazany w filmie, wygląda jak coś ciekawego (oczywiście jako film, bo tak to jest to złe i nie wolno tak). Wtedy jednak pojawia się postać Alexei’ a i cały klimat diabli strzelił.

Potem dostajemy już typowy film Marvel’ a. Czyli wybuchy, strzelanki, humor, akcja i to co zwykle w pozostałych filmach. Mimo tych oczywistych scen film jest spoko i świetnie się go ogląda…

Jednak po rocznej absencji filmów od MCU, liczyłem na coś więcej. Być może uda się przy okazji Shang Chi, który według plotek ma być podobny do…Mortal Kombat. Zapowiada się ciekawie, ale czas pokaże.

Humor jest bardzo szorstki i ostry. Teksty są cięte i opryskliwe. Jedyna odmiana jest przy okazji postaci Alexei’ a, który reprezentuje typowy Marvel’ owski humor.

Walki w filmie są świetne. Szybkie, dynamiczne, agresywne i podczas oglądania widz czuje każdy cios. Aktorzy dali z siebie 100, a nawet 200%. Wygląda to fantastycznie i świetnie prezentuje się na kinowym ekranie.

Montaż na wysokim poziomie, wszystko jest jasne i klarowne i wygląda bardzo fajnie. Mega efekty specjalne.

Podsumowując, „Czarna Wdowa” to całkiem dobry film.

Wspaniały początek, pomysłowy i ciekawy. Dalsza część pomimo bycia typowym Marvel’ em jest równie dobra i cieszę się, że ten film w końcu wszedł do kin. Jest to ciekawy pomysł na pożegnanie z tą bohaterką, przynajmniej na jakiś czas, a co dalej… nie wiadomo.