Pianista

0

„W głębi człowieka jest wiele zła i zwierzęcych instynktów. Wychodzą one na jaw, gdy mogą się bez przeszkód rozwijać.”
Władysław Szpilman
„Pianista”

II Wojna Światowa z pewnością była jednym z najgorszych wydarzeń w historii ludzkości. To właśnie wtedy ujawniły się wszystkie najgorsze cechy naszego gatunku i zmusiły wielu do porzucenia przyjętych norm społecznych, na rzecz zwierzęcej woli przetrwania.
Wydarzenia te doprowadziły do zagłady milionów niewinnych cywili. Osoby takie jak my, które do tej pory zajmowały się problemami dnia codziennego, realizowały swoje pasje i marzyły jedynie o lepszej przyszłości.
Jedną z takich osób był Władysław Szpilman. Polski pianista i kompozytor żydowskiego pochodzenia, który przeżył prawdziwe piekło. Każdy kolejny dzień był gorszy od poprzedniego. Często musiał chować się po ruinach Warszawskiego Getta i wyjadać resztki, jak jakieś zwierzę. Tego typu wydarzenia mogą tragicznie wpłynąć na człowieka i doprowadzić do nieodwracalnych konsekwencji.
O swoich przeżyciach i tragedii jaka go spotkała, napisał w książce „Pianista: Warszawskie wspomnienia 1939 – 1945”. Ta spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem i uświadomiła wielu ludziom, jak okropna i przede wszystkim odarta z ludzkości jest wojna.

Na jej podstawie, w 2002 r. ukazał się film „Pianista”, w reżyserii Romana Polańskiego. Było to przedsięwzięcie wręcz karkołomne. Głównie ze względu na podejmowaną tematykę, która źle opowiedziana, może spłycić jej wydźwięk i powagę całej sytuacji.
Poza tym trudno jest stworzyć film wojenny, który by trzymał się prawdy w 100%. Podobnych prób była cała masa i większość z nich kończyła się porażką. Teraz powinniśmy zadać sobie pytanie.

Czy Romanowi Polańskiemu udało się opowiedzieć kompetentną historię i pokazać, jak wyglądały realia wojny?

Za reżyserię odpowiada Roman Polański. Jest uznanym, polskim reżyserem, który wcześniej nakręcił takie filmy jak: „Dziecko Rosemary”; „Tragedia Makbeta”, czy też „Nóż w wodzie”. Natomiast scenariusz napisał Ronald Harwood, znany z pracy przy filmie: „Doktor i Diabły”; „Sztuka wyboru” oraz „Julia”. Na potrzeby filmu, zaadaptował on biografię Władysława Szpilmana.
Warto wspomnieć, że film różni się od książkowego pierwowzoru. Choćby kwestia zamieszkania rodziny Szpilmana, która mieszkała na ulicy Śliskiej od samego początku istnienia Getta Warszawskiego. Natomiast w filmie jest pokazane, jak muszą się przesiedlić razem z tłumem Żydów.

Jednak czy wpływa to na sam film i jego wydźwięk?
W żadnym razie.

Jak natomiast prezentuje się fabuła?
Jest wrzesień 1939. Obserwujemy czarno – białe ujęcia Warszawy, a w tle główny bohater gra „Nokturn cis – moll” Chopina, w siedzibie Polskiego Radia. Tajemniczym pianistą okazuje się Władysław Szpilman. Polak żydowskiego pochodzenia, który razem ze swoją rodziną stara się odnaleźć w trudnych realiach.
Mimo kolejnych trudności i co raz bardziej rygorystycznych zasad, wprowadzanych przez Niemiecki rząd, wspierają się i pomagają sobie nawzajem. Niestety w lipcu 1942 zaczynają wywozić Żydów z Getta Warszawskiego. W ostatniej chwili Szpilmana z tłumu wyciąga znajomy żydowski policjant i wskazuje drogę ucieczki. Od tej pory główny bohater będzie musiał walczyć o przeżycie i ukrywać się w ruinach Warszawy.

Fabularnie „Pianista” prezentuje się bardzo dobrze. Od samego początku jesteśmy zaznajamiani z realiami II Wojny Światowej. Gdzie nagonki, publiczne egzekucje, wysadzanie budynków, jest na porządku dziennym.
W tym wszystkim mamy głównego bohatera, który stara się połączyć koniec z końcem i razem ze swoją rodziną odnaleźć w tych trudnych czasach. Atmosfera nieustannie rośnie, napięcie jest skrupulatnie budowane, a my nie możemy oderwać wzroku od ekranu.

Przez pierwsze pół godziny mamy okazję poznać nasze postaci, ich charaktery i motywacje. Dzięki czemu na późniejszym etapie filmu sympatyzujemy z nimi i przejmujemy się ich losami. Zwłaszcza z postacią Szpilmana, z którym to spędzamy większość czasu. Widzimy go, jak gra na fortepianie, jak spędza czas z bliskimi. Sprawia to, że zależy nam na nim i jak na szpilkach obserwujemy jego drogę przez piekło.

Film Polańskiego robi kapitalną robotę, pod względem symboliki. Z czego na pierwszy plan wychodzi gra głównego bohatera. Każdy utwór, opisuje inny etap jego życia z okresu wojny. Tak więc na początku obserwujemy Szpilmana grającego Chopina, w powoli zapadającym się budynku Polskiego Radia. Co nie przeszkadza mu w kontynuowaniu. I kiedy kawałki sufitu spadają mu na głowę, on nie przerywa i gra dalej. Co świetnie ukazuje jego próbę zaadaptowania się do obecnie panującej sytuacji.
Następnie mamy ukazane, jak gra w kawiarni „Capri”, gdzie stara się zdobyć pieniądze na utrzymanie rodziny. Później, kiedy ukrywa się w mieszkaniu spekulanta, znajduje pianino, na którym odgrywa powolną, spokojną melodię i na chwile wraca wspomnieniami do przeszłości.
W końcu kulminacyjna scena, podczas której to Niemiecki kapitan Wehrmachtu Wilm Hosenfeld, prosi go o zagranie czegoś na fortepianie. Wtedy ze Szpilmana wychodzą wszystkie dotąd skrywane emocje i zostają przelane na muzykę.
Mamy z początku spokojną, poruszającą melodię, która co jakiś czas przeradza się w kakofonię. Miałem wtedy poczucie, jakby nie miało to żadnej konkretnej melodii. Jakby panował tam istny chaos. Zrozumiałem, że jest to oddanie życia Władysława Szpilmana, którego spokojne dotychczas życie, przerodziło się w chaos i walkę o przetrwanie.
Aktorsko „Pianista” jest fenomenalny. Wśród osób występujących w filmie znajdziemy Thomasa Kretschmanna (Kapitan Wilm Hosenfeld), Emilię Fox (Dorota), Maureen Lipman (Matka Szpilmana), Krzysztofa Pieczyńskiego (Marek Gębczyński) i wielu innych. Wszyscy wypadli fantastycznie w swoich rolach. Wierzymy w ich postaci, rozumiemy kierujące nimi motywy i kibicujemy im.

Jednak moje serce skradł Adrien Brody, wcielający się we Władysława Szpilmana. Aktor wręcz przywraca do życia postać polskiego pianisty i sprawia, że wierzymy w jego interpretację od samego początku. Gestykulacja, mimika twarzy, gra ciałem. To wszystko daje nam poczucie nie aktora wcielającego się w postać, a faktycznej osoby.
W perfekcyjny sposób oddaje emocje głównego bohatera, przez co odczuwamy je razem z nim. Moment, w którym rodzina Szpilmana zostaje wywieziona z Getta, a on idzie ulicami zniszczonego Getta, wywołała u mnie smutek i współczucie wobec niego. Wszystkie sceny, kiedy gra na fortepianie sprawiają, że cieszymy się, smucimy, odczuwamy melancholię i wracamy do wspomnień z przeszłości razem z nim. To dla mnie świadczy o dobrze napisanym bohaterze, możliwość utożsamiania się.

Z innych wartych uwagi aspektów filmu, jest oddanie Polski z okresu II Wojny Światowej. Roman Polański zadbał o nawet najmniejsze detale, tak aby świat przedstawiony był jak najbardziej realistyczny dla widza. Umundurowanie wojsk Niemieckich, opaski z Gwiazdą Dawida, uzbrojenie wykorzystywane zarówno przez żołnierzy, jak i powstańców, mieszkania żywcem wyjęte z lat 30 – tych i 40 – tych XX w. Mamy wrażenie, jakbyśmy byli w tych wszystkich miejscach, razem z głównym bohaterem i wspólnie przeżywali te wydarzenia.

Podsumowując „Pianista” to arcydzieło kina i najlepszy film Romana Polańskiego. Perfekcyjnie oddaje on historię Władysława Szpilmana, która do samego końca trzyma nas w napięciu i nie pozwala oderwać wzroku od ekranu.
Jest to zdecydowanie jeden z najważniejszych filmów historycznych, jakie kiedykolwiek powstały. Szczery, nie silący się na ubarwianie i ugrzecznianie, pokazujący horror II Wojny Światowej i to co musieli przeżywać ludzie, w tamtych czasach.
Polański nie boi się ukazać brudu wojny i tego do czego dopuszczali się żołnierze Niemieccy, względem osób żydowskiego pochodzenia. Łapanki, egzekucje, wyrzucanie z mieszkań, podpalanie, zmuszanie do ciężkich prac. To i wiele więcej znajdziemy w tym filmie. Po obejrzeniu chętnie sprawdzę książkowy pierwowzór i poznam więcej szczegółów dotyczących życia Szpilmana. Ponieważ jest to historia, którą powinien zobaczyć każdy, chociaż raz…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *