Pszczelarz

0

Ostatnio usłyszałem, że styczeń jest najgorszym okresem dla filmów. Wypuszczane są te słabsze filmy, które nie poradziłyby sobie w box office w gorętszym okresie. I taka na przykład „Gra Fortuny”, która miała premierę w styczniu zeszłego roku, nie miałaby najmniejszych szans z takimi filmami jak „Barbie”, „Oppenheimer” czy zbliżonym gatunkowo „Mission Impossible”.

Styczeń to szansa dla potencjalnie niszowych filmów, aby mogły zabłysnąć i na siebie zarobić. Ale wcale nie oznacza to, że są one w jakimś stopniu słabsze od tych mających premierę w największym peak’u oglądalności.

I nie bez powodu przytoczyłem tutaj film „Gra Fortuny”. Moim zdaniem produkcja Guy’ a Ritchie’go, była świetnym akcyjniakiem szpiegowskim, którego seans jest ze mną do dziś. Jest to zasługa zarówno wciągającej fabuły, Jasona Stathama w roli głównej, akcji, która nie pozwala oderwać wzroku od ekranu oraz fantastycznego Hugh Grant’ a w roli handlarza bronią Greg’ a Simmonds’ a.

Rok później Jason Statham powraca ze swoim brytyjskim akcentem i daje nam kolejny film akcji. Tym razem za kamerą stanął David Ayer, a sam film nosi tytuł „Pszczelarz”.

…czy jest to kolejny przykład tego, że w styczniu też wychodzą dobre filmy?

Zbierzcie zapasy miodu, pora ocalić ten ul…
Za reżyserię odpowiada David Ayer, który wcześniej stworzył ten gorszy „Legion Samobójców”, „Furię” oraz pierwszych „Szybkich i wściekłych”. Natomiast scenariusz napisał Kurt Wimmer, który odpowiada za tę koszmarną ostatnią część „Niezniszczalnych”.

I wiecie, jak jeszcze z perspektywy reżyserii ten film mógł się obronić, tak pod względem fabuły wszelkie obawy są zrozumiałe.

O dziwo jednak zwiastun promujący tą produkcję wypadł bardzo dobrze. Do tego stopnia, że cała nasza rodzinka widząc go, stwierdziła, że koniecznie musimy się na niego wybrać.
Ostatecznie nie udało nam się pójść razem na seans, głownie ze względu na ferie i na wyjazd, mój i mojego brata do Zakopanego. W weekend dostałem od Mamy wiadomość, w której to napisała, że „Pszczelarz” był bardzo fajny i warto się wybrać. Co dla mnie stanowi atest jakości i oznakę tego, że najbliższy możliwy seans jest wskazany.

Jak finalnie wyszło?

Adam Clay to spokojny człowiek, który większość czasu spędza na doglądaniu swoich pszczół, pomaganiu starszej nauczycielce Eloise Parker i nie rzucaniu się w oczy. Wszystko się zmienia, kiedy jego przyjaciółka na skutek internetowego oszustwa, straciła wszystkie swoje oszczędności i odebrała sobie życie.
Clay postanawia rozpocząć krwawą wendettę i zemścić się na tych, którzy odpowiadają za to wszystko. Jeszcze nie wie, że ten przestępczy półświatek sięga wysokich szczebli władzy i zainteresuje tym ludzi, którzy doskonale znają jego przeszłość.

Kto z tego pojedynku wyjdzie cało, a kto okaże się ofiarą Pszczelarza?

Fabularnie „Pszczelarz” jest prosty, ale genialny w swojej prostocie. Tutaj przytoczę recenzję Łukasza Muszyńskiego z Filmweb’u: „Bez Litości + John Wick + Terminator = Pszczelarz”…lepiej bym tego nie ujął. Można powiedzieć, że ten film jest swoistą powtórką z rozrywki. Ba, ja sam miałem w trakcie seansu momenty, gdzie wymieniałem sobie podobieństwa do John’a Wick’a.
Co nie zmienia faktu, że bawiłem się na nim bardzo dobrze.

Ta prosta historia o człowieku poszukującym wendetty wystarczyła, aby wyszedł z tego dobry film. Co by nie było, mówimy tu o typowym akcyjniaku, jakich już było wiele. Patrz przykłady wymienione przed chwilą.

Jednak czy sprawia to, że będziesz się na „Pszczelarzu” nudził? Nie.

Czy będziesz bawił się na nim jak małe dziecko? Jeszcze jak…

Jest to w dużej mierze zasługa aktorów. Jason Statham to klasa sama w sobie i po prostu uwielbiam go. Z tym jego brytyjskim akcentem, wiecznie zdenerwowaną miną i chęcią zemsty na tych, którzy atakują maluczkich niewinnych. Jest to mój ulubiony łysol w Hollywood i nie ważne w czym on zagra, ja to kupuje. Niezależnie czy to świetna „Gra Fortuny” czy inny…”Meg 2”. Nawet jeśli scenariusz nie domaga, to nadrabia on to swoją charyzmą i ciętym humorem.

Dwójka agentów FBI, w tych rolach Emmy Raver – Lampman oraz Bobby Naderi wypadają dobrze. Są to typowe dla tego typu filmów postaci. Zwłaszcza ta pierwsza, która jest córką zmarłej nauczycielki, od której zaczyna się cała akcja. Oni mają po prostu służyć jako przerywnik i chwila oddechu od Stathama i rozwinięcie fabuły.

Nie mają jakoś specjalnie rozbudowanych wątków i po prostu robią swoją robotę. Plus za to, że nie są irytujący i nie masz ich serdecznie dość, ilekroć się pojawią. Poniekąd nawet można się zaangażować w ten wątek i całkiem przyjemnie się go ogląda. Nie tak samo dobrze jak drogę zemsty Jasona, ale to już inna kwestia.

Obsada …

Josh Hutcherson jako główny zły odpowiadający za wszystko jest super. Szczerze nie spodziewałem się jego w tej roli i cóż…niespodzianka. Ale odkładając żarty na bok, po prostu sprawdza się w roli szczeniaka, który wymyślił przekręt na wyłudzanie od ludzi pieniędzy. Nie jest to jakiś jego popis umiejętności aktorskich, ale średnią normę wyrabia. Do tego filmu pasuje genialnie.

Jeremy Irons jako doradca naszego złego jest bardzo dobry. Z zainteresowaniem oglądałem sceny z nim. To jak tym swoim poważnym głosem tłumaczy postaci Hutcherson’a, że ty jeszcze gnojku nie wiesz, w co się wpakowałeś. Podpisałeś na siebie wyrok śmierci.

I wiecie, jak ja się staram to powiedzieć z powagą, to brzmi to komicznie, ale w jego wydaniu czuć tą charyzmę i zapowiedź nieuchronnej zguby.

Sceny akcji prezentują się cudownie.

Wszystko jest przejrzyste. Nie ma się wrażenia, żeby to było reżyserowane i przeciwnicy jedynie czekają na manto od głównego bohatera. Świetnie łączy się to ze scenerią.
Pierwsza scena walki w biurze infolinii oraz finałowa sekwencja były fantastycznie nakręcone. Siedziałem w fotelu kinowym, chłonąłem to wszystko i chciałem jeszcze więcej. Najzwyczajniej w świecie bawiłem się jak na przejażdżce rollercoaster’em. Jechałem razem z akcją na złamanie karku i liczyłem na powtórkę.

Podsumowując „Pszczelarz” to świetny akcyjniak z Jasonem Stathamem i prawdziwa jazda bez trzymanki. Główny bohater, którego chcesz śledzić na ekranie. Wątek poboczny, który się nie nuży. Josh Hutcherson jako ten zły bardzo dobrze wpisuję się w swoją rolę. Sceny akcji prezentują się genialnie i ta scenografia…
Szczerze polecam wybrać się na seans. Zdecydowanie dobra rozrywka i kino akcji, które warto zobaczyć na wielkim ekranie. Dla samego Jasona Stathama warto wybrać się na „Pszczelarza”. Niby jest to powtórka z innych filmów z tego gatunku, ale cieszy jakbyśmy oglądali to raz pierwszy.

I dlatego warto go obejrzeć…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *