Połączeni

0

Rodzina jest najważniejsza…

p

Sony ewidentnie wyrabia się, jeśli chodzi o tworzenie filmów animowanych. Zrozumieli w końcu, że jeśli zatrudnią dobrych twórców, z ciekawą wizją i wyrobionym warsztatem, to wszyscy będą zadowoleni. Przykładem tego typu filmu, jest zdecydowanie „Spider Man Uniwersum”. Czyli przez wielu uznawany jako najlepszy film animowany o superbohaterach i najlepszy film o Spider Man’ ie, jaki kiedykolwiek powstał.

Fantastyczna fabuła, ciekawi bohaterowie, niesamowita animacja i świetna ścieżka dźwiękowa.

Dzięki temu wszystkiemu, za ten film otrzymali Oscar’ a, w kategorii najlepszy film animowany, moim zdaniem zasłużenie.

I tak otrzymaliśmy od Sony „Mitchellowie kontra Maszyny”. Czy jest on równie dobry co człowiek pająk? Czy możemy mówić o nowym konkurencie dla Disney’ a?

Zanim zaczniemy, chciałbym jeszcze pomówić o tytule filmu. Jak pewnie część z Was mogła się dowiedzieć, oryginalnie nazywał się on „Połączeni”. Tak z resztą był promowany na zwiastunie. Ostatecznie jednak, Netflix, postanowił go zmienić na ten obecny.

Czym to było spowodowane? Nie wiem. Nie mam jakiegoś wielkiego problemu z tym nowym tytułem, jednak uważam, że ten pierwszy bardziej odpowiadał temu o czym jest ten film. Ale trudno.

Za film odpowiada Michael Rianda, który wcześniej wyreżyserował „Wodogrzmoty Małe” jeden z moich ulubionych seriali Disney’ a. Więc wiedziałem, że będzie dobrze i nie mogłem się doczekać premiery.

Już po pierwszym zwiastunie, byłem podekscytowany i bardzo ciekaw tej produkcji.

Przypominało mi to w bardzo dużym stopniu „Spider Man Uniwersum”. Podobny poziom humoru, niecodzienny styl animacji, ciekawa fabuła i fantastyczne postaci. Po prostu cudo.

Poznajemy Katie Mitchell. Dziewczynę zafascynowaną kinematografią i kręcącą filmiki na Youtube. Właśnie dostała się na wymarzony uniwersytet. Jej Tata po kłótni z nią i zniszczeniu laptopa, postanawia w ramach pogodzenia się i spędzenia wspólnie czasu zorganizować rodzinną wycieczkę krajoznawczą, przy okazji podwożąc Katie na Uniwersytet.

Nie wiedzą jeszcze, że tuż za rogiem czyha wielka robo – apokalipsa. A oni są jedynymi, którzy ocaleli. Nie mają kompletnie pojęcia co powinni zrobić i są ostatnimi osobami, które miałyby uratować świat. Czy mimo to połączą siły i powstrzymają apokalipsę?

Po opisie fabuły, wiadomo jakie jest przesłanie filmu. Rodzina jest najważniejsza, dziwne jest super i nie wolno polegać tylko na technologii. I pewnie nie zadziałałoby to, gdyby nie umiejętność twórców do opowiadania historii.

Zamiast wykładać nam je z siłą karabinu maszynowego, albo wrzucenia ich po to by były. To bawią się tymi tropami. Zmieniają je na różne sposoby. I wychodzi im to fantastycznie.

Postaci są… nie mogę znaleźć odpowiedniego słowa. Każda z nich jest trójwymiarowa, co znaczy, że mają jakiś charakter, motywację, cele itp. Nie działają na jednym schemacie.

Na przykład postać Ojca, nie jest on wielkim fanem technologii i bardziej interesuje się przyrodą. Twórcy nie zatrzymują się tylko na tym i budują żarty na zasadzie, że „ha, ha, on nie wie, jak obsługiwać telefon i gubi się w tym, ale beka”. Oczywiście taki żart się pojawia i jak jest, to trafia idealnie.

Ale ma swoją historię, o której dowiadujemy się podczas oglądania. Dzięki czemu zaczynamy go rozumieć i współczuć. Rozumiemy czemu martwi się o swoją córkę i niekoniecznie jest podekscytowany jej wyjazdem.

No po prostu, nie – sa – mo – wi – te.

Drugim tego typu przykładem jest, główna antagonistka. Po obejrzeniu zwiastuna, miałem obawy, że będzie to typowa sztuczna inteligencja, która sprzeciwia się ludziom i tyle…otóż nie.

Bo nawet ona, mimo bardzo prostej budowy charakteru jest postacią trójwymiarową. W skrócie jej motywacja opiera się na tym, że została odtrącona przez swojego stwórcę i zastąpiona przez nowe maszyny. Proste, ale skuteczne. I w świetny sposób łączy się z przemianą następującą w głównych bohaterach.

Ponieważ uczą się, że mimo sporów i kłótni między sobą, dalej są rodziną. Powinni się trzymać razem na dobre i na złe. Wspierać nawzajem, pomagać i rozmawiać ze sobą. Takie rozwiązania, to ja szanuję.

Pogadajmy teraz o animacji, bo ta jest oszałamiająca. Szybka, dynamiczna, szczegółowa i kolorowa. Tutaj mała uwaga dla osób, które są chore na epilepsję. Nie oglądajcie tego filmu. Jest tutaj pełno migających świateł, kolorów itp.

Wracając, animacja jest fantastyczna. Bardzo udanym zabiegiem twórców, jest przechodzenie z animacji 3D do 2D. I ma to sens, ponieważ jest to związane z główną bohaterką i jej narracją. Wygląda to super i podczas seansu nie gubimy się od natłoku wszystkiego.

Przejdźmy do humoru w filmie. Jest on zabawny. Twórcy idealnie balansują ilością żartów pojawiających się w danym momencie. Np. podczas próby skorzystania z telefonu przez Ojca, dostajemy 30 żartów na sekundę. I wszystkie są prze komiczne i trafiają idealnie. Poza tym, dobry był też żart z gibonem na początku filmu, uśmiałem się jak nie wiem. Albo ten z psem naszej rodzinki, ale do niego jeszcze wrócimy.

Dubbing jest ok. Na początku nie pasował mi głos Ojca, ale po dłuższej chwili przyzwyczaiłem się i pasował idealnie. Poza tym głosy Katie, jej Brata i Mamy są też dobrze dobrane.

Co do rzeczy, które przypadły mi do gustu, a jest ich sporo, na pewno mogę wymienić psa. On jest tutaj totalnym szefem. Nie robi nic specjalnego, ale jak już się pojawia, to kradnie całe show. A żart związany z chlebkiem, kto widział, ten wie- to czyste złoto.

Poza tym zaskoczyło mnie pojawienie się…Furby. Dla nie wtajemniczonych, była to taka zabawka integracyjna, coś ala ptak, którą można było karmić, poić, bawić się z nią. Tak jak tamagotchi.

Tutaj fun fact, ode mnie. Jak byłem młodszy, to miałem takiego. I… nie spodziewałem się wtedy, że tak naprawdę są takie niebezpieczne, kto widział film, ten wie o co mi chodzi.

Jak możecie przeczytać, jestem bardzo podekscytowany tym filmem. Moim zdaniem, nie zadziałałby tak samo, gdyby nie duet producencki Phil Lord i Christopher Miller.

Reżyserzy, scenarzyści, moi idole. To oni dali nam „Spider Man Uniwersum” oraz dwie części „Klopsiki i inne zjawiska pogodowe” (wspaniałe filmy, polecam obejrzeć, jak gdzieś znajdziecie). Dobrze wiedzą, jak przedstawiać świetne historie, tak aby widz był zainteresowany i coś z nich wyciągnął. Mam nadzieję, że będą oni dalej tworzyli filmy razem z Sony. Jeśli tak, to ja wsiadam od razu do tego pociągu hype’ u i czekam z niecierpliwością na kolejne filmy (zwłaszcza, że już pracują nad drugą częścią Spider Man’ a).

Podsumowując „Połączeni” to świetny film. Zabawny, kolorowy, wciągający i niesamowity. Polecam go całym sercem. Obejrzyjcie go, jak najszybciej. Nie pożałujecie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *