Forst – Sezon 1

0

Tajemnicza seria morderstw w majestatycznych zakopiańskich górach…

Remigiusz Mróz, człowiek który w przeciągu dziewięciu lat osiągnął spektakularny sukces, o którym niektórzy mogą tylko pomarzyć. Przez ten okres zdążył wydać ponad pięćdziesiąt książek i systematycznie pracuje nad kolejnymi.

Próbując to jakoś rozłożyć w czasie, średnio musi on wydawać od 4 do 6 książek na rok, a w tym samym czasie pisać następne. Wyobrażacie to sobie?

Ja zacząłem swoją przygodę z książkami Mroza, w lato zeszłego roku. Wtedy to zachęcony przez bliską znajomą, sięgnąłem po „Listy zza grobu”. Był to strzał w dziesiątkę. W błyskawicznym tempie pochłonąłem historię kryminalną patomorfologa Seweryna Zaorskiego i starszej aspirant Kai Burzyńskiej. Sympatyczni bohaterowie, wciągająca fabuła, mroczny klimat małego miasteczka i zakończenie, które trzyma cię w niepewności do ostatniej strony.

Zachęcony tą książką, postanowiłem sięgnąć po kolejne. Na ten moment w swojej biblioteczce mam pięć książek z serii o Sewerynie i Kai, osiem z serii o Chyłce, jedną o Piotrze Langerze, „Inne tonacje ciszy” które dostałem od kolegi i w końcu osiem książek z serii o Wiktorze Forście.

O narwanym policjancie z Zakopanego dowiedziałem się, kiedy Remigiusz Mróz opublikował informację o jubileuszowym wydaniu tej serii. Wtedy stwierdziłem, super, pewnie ją sprawdzę z ciekawości. Ostatecznie skończyło się na tym, że wciągnąłem się w nią bez reszty i pokochałem ją całym sercem.

Pierwszym argumentem za jej przeczytaniem, było miejsce akcji- Zakopane.

Kto mnie zna odpowiednio długo ten wie, że uwielbiam to miejsce. Staram się je odwiedzać przy każdej, możliwej okazji. Tu mała prywata i szczególne podziękowania dla mojej Babci i Dziadka 😍

Kolejnym powodem był główny bohater, komisarz Wiktor Forst. Jego charakter co prawda z początku do mnie nie przemawiał, abym w kolejnych częściach śledził jego poszukiwania Bestii z Giewontu z zapartym tchem.

Uwielbiam książki autorstwa Mroza, a Forst ma u mnie szczególne miejsce. W tym miejscu możemy przejść już do nowego serialu Netflix’a o tym samym tytule. Tak jak parę lat temu mieliśmy okazję oglądać na Playerze poczynania sądowe Chyłki i Zordona, tak teraz razem z Wiktorem ruszamy do Zakopanego. Podążamy wraz z nim ku najwyższym szczytom gór, w poszukiwaniu Bestii z Giewontu.

Nie mogłem się doczekać…

Za reżyserię serialu odpowiada Daniel Jaroszek, którego możecie kojarzyć z filmu „Johnny”. Natomiast scenariusz napisali Agata Malesińska, ta wcześniej tworzyła TVN’owską „Nianię” oraz Jacek Markiewicz.
Nie ukrywam, że kiedy ogłosili pracę nad serialem, byłem bardziej niż podekscytowany. Same książki już mają świetną fabułę, to wystarczyło tylko, że przeniosą ją na ramy serialowe i będzie nowy hit.

Wtedy też wyszedł zwiastun, w którym to po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć Borysa Szyca w tytułowej roli. Świetnie budował klimat całości.
Głównie składał się on z przebitek z serialu, głośnych podmuchów wiatru i końcowego zdania:

„Słyszysz ich Forst?”

Czuć było ten mrok i klimat rodem z thrillera psychologicznego. Niestety mniej więcej w tym momencie zacząłem mieć obawy względem serialowej ekranizacji Forsta.

Otóż pierwszy sezon miał bazować na dwóch pierwszych częściach serii Remigiusza Mroza, czyli „Ekspozycja” i „Przewieszenie”. Zmartwiło mnie to, ponieważ mówimy tu o książkach, które mają blisko 500 stron. I jak ekranizacja jednej z nich, w ramach jednego sezonu może być kłopotliwa, tak dwóch naraz graniczy z cudem.


Potem przyszedł moment premiery samego serialu. Zobaczyłem, że ten sezon ma zaledwie sześć odcinków, po 40 minut. Co tym bardziej brzmiało dla mnie jak sygnał alarmujący i oznaka tego, że Netflix poszedł po linii najmniejszego oporu.

Czy tak faktycznie było? Czy uzyskaliśmy odwrotny efekt i udało im się wyciągnąć z tego metrażu kompetentną historię?

Przenosimy się do Zakopanego. Już w pierwszych minutach zaczynamy od mocnej sceny w której Bestia z Giewontu, torturuje swoją ofiarę w rytm piosenki „Everywhere” autorstwa Fleetwood Mac. Jak uroczo… Następnie poznajemy naszego głównego bohatera- Wiktora Forsta. Kolejna znacząca scena ukazująca intymne relacje Forsta z córką swojego przełożonego, Edmunda Osicy. Pewnie razem robili na drutach, to przecież nic takiego… Na pewno nie takie myśli miał Osica zastając Forsta wychodzącego nad ranem z bloku jego córki.

Wtedy to dostają wezwanie na Giewont, gdzie zostało znalezione ciało powieszone na krzyżu. Po wstępnych oględzinach, Forst odnajduje w gardle ofiary starą monetę, która obróci jego życie do góry nogami. Na miejsce przestępstwa dociera również Olga Szrebska. Dziennikarka z charakterem, która szuka tematu na artykuł oraz wszelkich wskazówek na temat potencjalnego sprawcy. Postanawiają połączyć siły i razem wytropić Bestię z Giewontu.

Na wstępie chciałbym zaznaczyć dosyć istotną rzecz odnośnie tego serialu.

Ten miał być adaptacją dwóch pierwszych książek Remigiusza Mroza, jednak nie oddaje ich 1:1, a jedynie wykorzystuje te najważniejsze fragmenty.
Tutaj mały spojler do pierwszej części, ale posłuży on za przykład. W „Ekspozycji” Forst w pewnym momencie trafia do Rosji, gdzie jest przetrzymywany w Czarnym Delfinie. Ten wątek zajmuje sporą część książki, natomiast w serialu został kompletnie wycięty. Dostajemy jedynie lekkie mrugnięcie okiem w stronę osób zaznajomionych z książkowym pierwowzorem.

Tego typu przykładów jest sporo i składają się zarówno na zaletę jak i wadę serialu. Z jednej strony pozwala to pozbyć się co mniej istotnych elementów i w ich miejsce rozwinąć inne lub dać kompletnie nowe. Z drugiej strony ma się czasem poczucie, że między jednym wątkiem, a drugim zabrakło ciągu przyczynowo – skutkowego, który był zawarty w tej jednej wyciętej scenie.

No dobrze, ale czy w takim razie Forst, to dobry serial?

Moim zdaniem tak. Pomijając moje wcześniejsze obawy względem niego, muszę przyznać, że oglądało mi się go naprawdę dobrze. Fabuła i to całe poszukiwanie Bestii z Giewontu jest świetnie zarysowane. W ciekawy sposób zostały połączone wątki z obydwu książek. Nawet te nowe elementy, jak powiązanie Forsta z mordercą, wypadają intrygująco.

Muszę przyznać, że nie łudziłem się specjalnie, że twórcy będą w 100 % wierni książkom Mroza i faktycznie pozwolą sobie na inwencję twórczą. Jednak jest to poprowadzone tak, że nawet w momentach, kiedy fabuła leci zbyt szybko, to ogląda się ten serial bardzo dobrze. Pozwala to również na ponowne doświadczenie tej historii. Dzięki temu fani książek znajdą tutaj sporo znanych jak i zupełnie nowych rzeczy.

Czas przejść do głównego motoru napędowego całości, czyli do Wiktora Forsta.

Nie będę owijał w bawełnę. Borys Szyc to dla mnie idealny kandydat do roli głównego bohatera. Kiedy ogłosili aktorów czytałem drugą i trzecią część z tej serii. Wyobrażałem sobie poszczególnych bohaterów.
I już na starcie wiedziałem, że Szyc to 1:1 Forst.

Na jego korzyść przemawia również fakt, że deklaruje się on jako wielki fan tej postaci. Dlatego oczywiste jest to, że starał się jak najlepiej oddać charakter Wiktora.
Cięty język, nieprzestrzeganie zasad i narwany charakter. To i wiele więcej otrzymałem w serialowej wersji Forsta. Borys Szyc pokazał się od jak najlepszej strony. Miałem poczucie jakbym nie śledził aktora wcielającego się w tą postać, a Wiktora Forsta we własnej osobie.

Na plus wypadła tutaj również Zuzanna Saporznikow jako Olga Szrebska. W trakcie oglądania miałem wrażenie, że jest to taka podkręcona wersja Olgi z książek Mroza, z nieco ostrzejszym charakterem. Dla mnie wypadło to znakomicie i da się z tą postacią sympatyzować. Poza tym jej relacja z Forstem jest naturalna i z każdym kolejnym odcinkiem widać, że ta parka ma się ku sobie.

Andrzej Bienias w roli Edmunda Osicy sprawdził się rewelacyjnie. Doświadczenie wyciągnięte z pracy w policji i bezgraniczna miłość do córki Agaty, i zrozumiała niechęć do Forsta. Po obejrzeniu serialu widziałem opinie, że jest on w serialu bardziej wrogo nastawiony wobec Forsta, niż w książkach. Jednak moim zdaniem widać było również troskę o niego. Na przemian pokazywane są sceny, w których nie może on już z Forstem wytrzymać, aby na koniec dnia traktować do prawie jak swojego syna. Ich relacje są trudne i wystawione na wiele sprawdzianów. Wraz z trwaniem serialu stopniowo poznajemy coraz więcej szczegółów, które mają na to wpływ.


Kamila Baar jako Dominika Wadryś – Hansen również idealnie oddała charakter swojej postaci. Kiedy widziałem ją na ekranie, za każdym razem towarzyszyły mi te same uczucia, co przy czytaniu jej książkowego pierwowzoru. Ale tutaj musiałbym wejść w spojlery, więc nie zdradzę ponad to, że bardzo dobrze oddała swoją postać i z zaciekawieniem się ją oglądało.

Na koniec nasza Bestia z Giewontu.

Tutaj nie wymienię, o którego aktora dokładnie chodzi, żeby wam nie psuć radości z oglądania. Co na pewno mogę powiedzieć to to, że genialnie wpasował się w image psychopatycznego mordercy. Odpowiednia charakteryzacja, mimika, gestykulacja, ruchy ciałem, wszystko to wypada fenomenalnie.

… scena tańca wywołała u mnie ciarki i poczucie obcowania z prawdziwym psychopatą.

Skoro mowa była o postaciach, to czas powiedzieć trochę o otoczeniu w którym rozgrywa się akcja. Zakopane, które prezentuje się jak zwykle rewelacyjnie. Pierwszy raz miałem poczucie takiego majestatu i grozy zarazem. Obserwujemy zakopiańskie góry, ze świadomością grasującego tam mordercy. A i na chwile nawet odwiedzamy Krupówki. Ujęcia są przepiękne i budują klimat niepokoju oraz nadciągającego niebezpieczeństwa. Raczej już nie spojrzę na te znane mi góry w ten sam sposób.

Podsumowując „Forst” to świetna adaptacja książek Remigiusza Mroza i genialny serial kryminalny. Wciągająca fabuła, sympatyczni bohaterowie, znakomity Borys Szyc. Zakopane cudowne jak zawsze i klimat, który nie pozwala oderwać wzroku od ekranu. Mróz na dworzu, Mróz na okładce, Mróz na Netflix’ ie. Czego chcieć więcej? Ja jestem ciekaw jak wypadnie nowy sezon i mam nadzieję, że będzie więcej odcinków. Dajcie znać, jak wam podobała się serialowa adaptacja książek Mroza. A tymczasem to tyle ode mnie, trzymajcie się i do następnego…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *