Zielony Rycerz: Green Knight

0

Historia królestwa Króla Artura

Długo się zastanawiałem, jak zacząć te recenzje. Jest to zdecydowanie najbardziej nietypowy film, w porównaniu do tych, które wcześniej recenzowałem na tym blogu.

Mamy tu zakończenie w zakończeniu, sceny jak na tripie narkotykowym i długość jak przy „Avengers: Endgame”. A w tym wszystkim całkiem ciekawa historia, pełna symboliki i ukrytego przekazu.

Czy „Zielony rycerz: Green Knight” jest warty obejrzenia?

…to zależy, ale po kolei.

Za scenariusz i reżyserię odpowiada David Lowery. Twórca powszechnie wychwalanego „Ghost Story” oraz „Gentelman z rewolwerem”. Osobiście nie widziałem żadnego z tych filmów i nie miałem pojęcia czego się spodziewać.

Film jest inspirowany poematem „Pan Gawen i Zielony Rycerz” pochodzącym z XIV w. i w takim klimacie jest utrzymany.

Fabuła przedstawia widzowi Sir Gawaina, lekkomyślnego i upartego siostrzeńca Króla Artura. Podczas kolacji wigilijnej do królestwa przyjeżdża tajemniczy Zielony Rycerz, który rzuca wyzwanie, aby jakikolwiek śmiałek ma zadał mu cios, a on odda ten sam cios za rok. Gawain w porywie chwili postanawia przyjąć wyzwanie i…ucina Zielonemu Rycerzowi głowę. Mija rok, Gawain żyje swoim życiem, gdy wszyscy mu przypominają „Ej…a nie miałeś jechać do tego Rycerza?”.

W ten sposób główny bohater wyrusza na spotkanie z przeznaczeniem.

Zdjęcia są po prostu piękne. Widok Anglii za czasów Króla Artura, jest niesamowity. Lasy, pola walki, góry itp. wyciągnięte jakby żywcem z legend Arturiańskich. Nawet te elementy fantastyczne wyglądają zjawiskowo. Zdecydowanie najdziwniejszy i najpiękniejszy film.

Muzyka jest bardzo dobra. Zarówno te elementy bardziej nawiązujące do dawnej Anglii, jak i te pochodzące z soundtracku autorstwa Daniela Harta. W pewnym momencie filmu miałem poczucie jakbym się znalazł w samym środku niesamowitej historii. Wszystko tu zagrało, zdjęcia, efekty specjalne no i oczywiście muzyka, która nadała temu wszystkiemu sznytu.

Szczerze, trudno jest omówić ten film bez spojlerów. Bo nawet jakbyś chciał omówić jakiś konkretny element, postać, broń, element fantastyczny, musisz prędzej czy później zejść w rejony spojlerowe. A uważam, że powinniście go obejrzeć sami i poddać go własnej interpretacji.

Podsumowując koniecznie obejrzyjcie „Zielony Rycerz: Green Knight”. Mimo, że nie jest to film dla każdego, na pewno znajdziecie w nim coś, co Was zafascynuje. Mogę zagwarantować, że będzie to…niecodzienny seans.

Ja osobiście oglądałem go z rodziną i jak można było się spodziewać nie wszyscy wytrwali do końca. Sam miałem parę momentów, gdzie oglądałem jak zaczarowany a po chwili zastanawiałem się czy coś jeszcze się wydarzy?

Mimo to, czekam na kolejny film od studia A24 „Wszystko, wszędzie, naraz” zapowiada się całkiem intrygująco 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *