Szybcy i Wściekli 10

0


Szybcy i Wściekli, czyli krótka historia o tym jak z dzieciaków ścigających się w nielegalnych wyścigach i kradnących radia, przeszliśmy do filmów superhero z Vinem Diesel’ em w roli głównej…
Chociaż w sumie nie taka krótka ta historia, bo nie wiem, czy wiecie, ale ta seria ma na karku już 22 lata. Pierwszy film został wydany w 2001 r. To tylko udowadnia jak ten czas zasuwa, całkiem jak samochody w tych filmach.


No ale właśnie, jak z nielegalnych wyścigów, przeszliśmy do filmów akcji w stylu Marvela? Początku tej zmiany możemy się doszukiwać w 5 – tej części. Wtedy to po raz pierwszy w serii mieliśmy do czynienia ze swego rodzaju heist movie.


Od razu mówię, będą tu spojlery, ale nie oszukujmy się, ten film ma 12 lat. Było dużo czasu, żeby go nadrobić. Poza tym przyda się to nam przy omówieniu 10, ale o tym za chwile.


Otóż nasza grupa trafia do Brazylii, gdzie podpada lokalnemu bossowi narkotykowemu, który trzęsie całym miastem. Dom postanawia zabawić się w bohatera, pokonać Reyesa, uratować Rio i zgarnąć przy okazji pokaźną sumkę. Bo tak, to jest ta część, gdzie Toretto i Brian ciągną Dodge’ ami Challenger’ ami ogromny sejf. I pomijając fakt, że taki sejf to może ważyć z 10 ton (wiem, bo sprawdzałem) i nierealne jest, aby dwa samochody ważące 1200kg w sumie (też sprawdzałem) pociągnęły takiego bydlaka. A co dopiero za pomocą jednego samochodu driftować z nim i żeby robił za kulę do rozbiórki, jak tego dokonał Dom.


I mogę psioczyć na ten film…
Mówić, że jest głupi jak but a absurd goni absurd. Ale i tak ogląda mi się go doskonale, z resztą jak i pozostałe części. Po prostu postaci są tak sympatyczne i widz zdążył się z nimi zżyć, że nie przeszkadza Ci to co się tam dzieje.


W moim przypadku akurat to był pierwszy film z serii, jaki oglądałem, ale polubiłem te postaci na tyle, że mi to nie przeszkadzało. Poza tym byłem jeszcze 6 – letnim gnojkiem, który ledwo odrósł od ziemi i takie rzeczy po prostu mnie kręciły. A w kwestii absurdu, to ten film nawet w ułamku nie oddawał tego, do czego dojdziemy w tej serii.


Mimo wszystko, seria z każdym filmem zarabiała ogromne pieniądze i była kasowym hitem.
I tak przeszliśmy do najnowszej, 10 – tej części. Która już się nie ukrywa, że Vin Diesel jest superbohaterem za kierownicą Dodge’ a. Trudno mi się piszę o tym filmie, bo szczerze mam po nim kompletny mętlik w głowie.


Z jednej strony, fajnie się go oglądało i mimo absurdów jest to dostarczające rozrywki kino akcji. A z drugiej ciężko się to zaczyna oglądać, kiedy twórcy już dawno przekroczyli granicę i sami nie wiedzą, co robią? Dlatego postarajmy się razem poukładać te elementy układanki w całość i odpowiedzmy na pytanie.


Czy Fast X to dobry film? Zapnijcie pasy i ruszamy…


Za reżyserię odpowiada Louis Leterrier. Możecie kojarzyć go choćby z filmu “Iluzja”; dwóch części “Transportera” (fajne filmy, polecam) oraz “Grimsby” (najdziwniejszy i genialny film jaki widziałem, również polecam Wam sprawdzić w wolnej chwili). A za scenariusz odpowiadają Justin Lin (który tworzył poprzednie części) oraz Dan Mazeau (który wcześniej napisał scenariusz do Gniewu Tytanów). Mamy więc do czynienia z solidną ekipą, która wcześniej tworzyła już filmy akcji.

Jednak jak sobie poradzili w tym przypadku?


Od 9 minęło kilka lat. Mały B zdążył podrosnąć i…nauczyć się driftować? Nie kwestionuje wychowania Dominica, ale to chyba nie jest do końca bezpieczne.


Jednak, kiedy nie mają wspólnych lekcji jazdy, to spędzają czas na obiadkach z całą familią. Tutaj mam dla Was małą pijacką grę. Za każdym razem, kiedy powiedzą rodzina, pijecie shota. Nie ma opcji żebyście obejrzeli tak całą serię. To będzie 80 razy, nie pytajcie skąd wiem.


Ale wracając…
Tej, Ramsey, Han i Roman dostają misję w Rzymie, a tymczasem do domu Torettów przychodzi Cipher i ostrzega ich przed niejakim Dante Reyes’ em. Mówiłem, że znajomość 5 jest potrzebna. Ten chce zemścić się na Domie i sprawić, żeby cierpiał.


Czy Rodzina połączy siły i pokona tego szaleńca? Czy siła rodziny jest na tyle mocna?


Ile razy jeszcze w tej recenzji powiem rodzina?
Fabularnie dostajemy wszystko to, czego mogliśmy się spodziewać. Do tego stopnia, że praktycznie wiecie, co się za chwile stanie. I serio, fabuła była w sumie drugim czynnikiem, który ratował te filmy w nawałnicy absurdów. Bo pomimo nierealnych scen w piątce, szóstce, siódemce, o ósemce nawet nie wspomnę, to dalej je oglądaliśmy dla postaci i fabuły.


A tutaj…no mielizna i słabizna. Bida proszę pana. Nawet te szalone twisty fabularne, które miały nas zaskoczyć…, nie zaskakują. Z czego jeden to doprowadzał mnie do irytacji, ale o tym za chwile. Śmierci ważnych postaci, a takie się pojawiają, nie robią na nas wrażenia, bo i tak wiemy, że oni za chwilę wrócą na 11 i 12 część. Żeby razem stworzyć drużynę suberbohaterów o nazwie Avenge…a nie sorry, pomyłka, to nie ten film.


A skoro jesteśmy przy tym, to ostatnio popularność zyskuje klip z wywiadu z Michelle Rodriguez, która narzeka na filmy Marvela, że to już się tak ciągnie i ciągnie i jest to jeden wielki serial. Cóż, jak mawia jedno powiedzenie “źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz”.


To może ten film nadrabia to scenami akcji?


Bo już nie będę tego nazywał wyścigami, bo te dawno zniknęły z tej serii. No sceny akcji wypadają spoko. Na ekranie dzieje się dużo rzeczy. Samochody latają, pościgi, walki, strzelaniny, wybuchy, piękne panie. Praktycznie twórcy ani na chwile nie pozwalają nam oderwać wzroku od ekranu. Tutaj też muszę pochwalić Cinema City i salę 4Dx. To nie jest płatna promocja, chociaż chciałbym.
Już parę razy miałem okazje testować te salę, z czego raz na 8 – smej cześci Szybkich i Wściekłych. I serio, jest to bardzo fajne doświadczenie.


Kiedy film się zaczął i nagle te fotele ruszyły…no z automatu pojawiał mi się banan na twarzy. Masz serio poczucie jakbyś był jednym z bohaterów (zgadnijcie kim ja bym był?) i odgrywał te wszystkie zwariowane akcje.


Poza tym efekty świetlne, wodne, kiedy np. nurkowałeś w wodzie, podmuchy powietrza przy strzelaninach, efekty zapachowe. Wszystko to naprawdę fajnie działało i dawało swoistego klimatu. W paru momentach nawet zapomniałem o tych wszystkich głupotkach i po prostu uczestniczyłem w akcji na ekranie.
Więc serio, jeżeli chcecie się wybrać na ten film i mieć fun, to polecam seans 4Dx, nie powinniście się zawieść.


Postaci są sympatyczne. Przez te lata już dawno zdążyliśmy się z nimi zżyć i kibicować w kolejnych misjach. Główna famillia jest rewelacyjna i no nie da się ich nie kochać. Zarówno, kiedy razem mają grilla, kiedy są na misji, kiedy się przekomarzają i robią sobie jaja. Czuć, że jest to rodzina z krwi i kości.
Ale i nowe postaci są niczego sobie. Tu muszę wyróżnić jedynego, niesamowitego, niezastąpionego…a jego imię to John Cena. No nie da, wręcz nie ma opcji nie polubić tego gościa. Zwłaszcza jego relacja z Małym B, z którym wyruszają na side questa jest wygrana w punk. Najlepszy ekranowy wujek, jaki jest. Poza tym świetnie się sprawdza w scenach akcji.

No i wypadałoby wspomnieć o naszym głównym złym, którego gra Jason Momoa. Mam wrażenie, że on bawił się najlepiej ze wszystkich aktorów. Bo nie jestem w stanie uwierzyć, że to zasługa scenarzystów, a charyzmy Momoa. I niby miał grać psychopatę, który się nie patyczkuje i z wielką radością ucina co nieco swoim ofiarom. Ale mam poczucie, że bardziej z tego wyszła wariacja Jokera. Nie ukrywam, bardzo fajna wariacja.


Niech za tym przemówi scena malowania paznokci, kto widział film ten dobrze wie o czym mówię. Poza tym fajnie jego wątek łączy się z tym konceptem rodziny i fajnie wykorzystuje to, co się działo w 5 –tej części.


Moim zdaniem jest to zdecydowanie trafiony casting i świetny wybór złoczyńcy, który ma zakończyć te serię. Czekam co zrobi w kolejnej części…


Tutaj też kilka słów na temat postaci Acisa, który jest nowym szefem Agencji.
Nie sprawdził sie w tej roli. Jest moim zdaniem źle zagrany, nie wpływa w żaden sposób na fabułe i służy jedynie jako twist na koniec, że jest zły i chce dopaść Doma, ale potem jest dobry i mu pomaga. To się nazywa leniwe scenopisarstwo.


Czas pogadać o tym całym zawieszeniu niewiary, bo uwierzcie mi jest o czym. Jeżeli myśleliście, że wystrzelenie w kosmos Pontiaca Fiero, z doczepionym silnikiem rakietowym, gdzie siedzą Tej i Roman, w strojach nurków, to było za wiele.


To uwierzcie mi, można odlecieć bardziej.


Cała ta akcja w Rzymie, gdzie Dom praktycznie gra we Flippera swoim samochodem i odbija wielką bombę głębinową, aby nie uderzyła w Watykan… Jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Twórcy już nie starają się przeskoczyć rekina…oni skaczą razem z nim.


Poziom absurdu już sięgnął zenitu z dobre dwa, trzy razy. A ty tylko siedzisz i zawijasz w to sreberko. To nawet Tom Cruise, który słynie ze swoich nierealnych popisów kaskaderskich, wyszedł z kina w połowie filmu, bo nie mógł zdzierżyć tego absurdu. Oczywiście to był żart, ale…trafnie opisuje co tu się dzieje.A więc tak, Szybcy się Wściekli już po raz 10 – ty i nie ostatni.


Czy warto iść na ten film?


Moim zdaniem tak. Czy będzie to głupi seans? Oj będzie.
Czy będziecie łapali się za głowę, przy każdej absurdalnej scenie? I to nie jeden raz.
Czy otrzymacie szaloną jazdę bez trzymanki, która ani razu nie zwalnia tempa i grzeje na złamanie karku? Tak.
Wszystko można powiedzieć o tych filmach. Ale nie można im zabrać tego, że są porządną dawką rozrywki.
Głupawej, ale jednak.


Inaczej każda z tych części nie zarabiałaby tyle pieniędzy i nie tworzyliby kolejnych części. Jeśli miałbym jakoś ocenić ten film, to powiedziałbym, że to jest takie mocne 7/10. Może się to wydawać wygórowaną oceną, ale nie ukrywam, że ja na najnowszym Fast X bawiłem się znakomicie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *