Spider Man: No way home

0

Spider Man to moja ulubiona postać ze wszystkich w Marvelu. Obejrzałem z nim każdy film, zagrałem we wszystkie gry i przeczytałem wszystkie dostępne komiksy… Ta postać ma w sobie coś, co mnie do niej przyciąga, niezależnie, gdzie się pojawia.

Jak widać nie tylko mnie, bo przez lata pajączek zdążył zebrać wokół siebie spore grono odbiorców, którzy śledzą wszystkie najnowsze informacje na jego temat.

Nie inaczej było w przypadku najnowszego filmu „Spider Man: No way home”. Chociaż w tym przypadku te były podawane do szerszej publiki zdawkowo i w ograniczony sposób.

Jednak czy słusznie?

Tutaj należy zadać sobie ważne pytanie.

Czy nowy Spider Man, to faktycznie coś wartego uwagi?

Czy zwykły napompowany oczekiwaniami gniot?

Moim zdaniem jest pomiędzy…

Zanim jednak mnie powiesicie na drzewie za to stwierdzenie, dajcie mi wytłumaczyć, dlaczego tak uważam. Zacznijmy jednak od początku.

Za reżyserię odpowiada Jon Watts, reżyser poprzednich filmów ze Spider Manem dla Marvela. Scenariusz natomiast napisali Chris Mckenna i Erik Sommers, którzy tworzyli scenariusze do poprzednich filmów. Krótko mówiąc, jest to mocna ekipa, która dobrze wie o czym powinna być historia ze Spider Manem.

Dlatego tym bardziej zastanawia mnie, co poszło tutaj nie tak?

Fabuła leci z wysokiego C i to na samym starcie. Po wydarzeniach z drugiej części, cały świat dowiedział się o sekretnej tożsamości Spider Mana. Przez następne 20 minut obserwujemy ciąg zdarzeń pokazujących jak Peter radzi sobie z oskarżeniami i opinią publiczną. Po tym jak on, Ned i Mj nie dostali się do MIT, postanawia poprosić Doktora Strange’ a o pomoc. Oczywiście coś musiało pójść nie tak i w ten sposób do naszego pajączka trafiają złoczyńcy z poprzednich filmów o Spider Manie. Teraz musi ich wszystkich powstrzymać, zanim ich świat się rozpadnie.

I tutaj dość istotny spojler dotyczący filmu. Piszę te recenzje już jakiś czas po premierze, więc mogę. Otóż ostatecznie wszyscy zapominają kim jest Peter Parker (w tym jego najbliżsi) i zaczyna on od zera. Z początku pomyślałem ok, wziął odpowiedzialność za swoje czyny, poświęcił się itd. Ale jak obejrzałem recenzje Sztywnego Patyka, to uświadomiłem sobie, że takie zakończenie jest głupie. Poza tym skojarzyło mi się to z filmem „Iniemamocni 2”, gdzie o Violi (głównej bohaterce) zapomina jej chłopak, do którego zagadała w pierwszej części. Jest to moim zdaniem beznadziejne rozwiązanie. Bo jaki ma sens resetowanie jakiegoś wątku i rozpoczynanie tego samego od nowa? Oprócz tego w kontekście odpowiedzialności, to Peter nauczył się jej już w poprzednich dwóch filmach. Więc tym bardziej jest to głupi zabieg.

Mimo to postaci na tym polu zyskały i zostały przedstawione super.

Szczególnie świetnie wypadło kilka z nich. Doktor Strange, według mnie to jak pokazali tutaj tą jego ludzką stronę, w postaci tego jak od razu chce pomóc pająkowi. Jak mimo późniejszych wydarzeń zmienia swoje zdanie na dane kwestie. Chętnie zobaczę co zrobią z tym wątkiem w jego filmie. Kolejny na liście jest Zielony Goblin. Jak on tutaj szarżuje, to coś niesamowitego. Willem Dafoe w tej roli odnajduje się jak mało kto. Bardzo przypadła mi do gustu postać Elektro. Naprawdę wspaniale, że dali mu drugą szansę na pokazanie się od tej lepszej strony, niż jak to zrobili w „Niesamowity Spider Man 2”. A skoro o tym filmie mowa, to nie mogę nie wspomnieć o Spider Manie Andrew Garfielda. Tak jak w jego filmach była to postać do zapomnienia, tak tutaj daje świetny popis i pająka jakiego chciał zagrać od samego początku.

Kolejną kwestią wartą poruszenia jest dysonans ludonarracyjny. W skrócie historia chce jedno, a film drugie. Fabuła przedstawia nam zmagania Parkera z opinią publiczną, wiążącymi się z tym problemami, poświęceniami koniecznymi do podjęcia, po prostu coś bardziej poważnego od poprzednich filmów…Tymczasem dostajemy żarty i śmichy chichy co nie miara, od samego początku.

Jaki to ma sens?

Mamy dosłownie powtórkę z Czarnej Wdowy i tego jak tam podjęte są tematy. Czy kiedyś w końcu dostaniemy jakiś film Marvela, który nie będzie tylko głupim akcyjniakiem z żarcikami i superbohaterami? Póki co raczej nie. A to by nadało świeżości w tej formule. Ale nie można mieć wszystkiego prawda?

W tym wszystkim niestety traci też lekcja, jaką dostaje główny bohater. Polegająca na powiedzeniu przez Ciocię May o wielkiej odpowiedzialności. Gdzieś to już słyszałem i to bez tego cytatu.

Hmmmmm, ciekawe, gdzie…

A no tak, w poprzednich dwóch częściach, gdzie też musiał coś poświęcić i uczył się tej słynnej odpowiedzialności. Więc po co twórcy wtykają nam to po raz trzeci? Nie wiem zabrakło im pomysłów?

Teraz przedstawię Wam jak ja bym widział zakończenie.

Wymyśliłem to na szybko, podczas pisania. Więc tak, Peter i spółka leczą wszystkich złoczyńców i odsyłają do domu. My z kolei obserwujemy, jak on radzi sobie w społeczeństwie, gdzie wszyscy znają jego tożsamość. Jest mu ciężko, zwłaszcza po stracie ciotki, ale MJ, Ned, Happy i Strange pomagają mu i pokazują, że nawet w największym g*****, bliscy będą z tobą i Ci pomogą. I ja to wymyśliłem w 30 sekund, a brzmi to (przynajmniej według mnie) o wiele ciekawiej, niż to co nam zaserwowali.

W ogóle ten film raczej by nie powstał, gdyby nie te wszystkie cameo postaci z poprzednich filmów. A wszystko tylko po to, aby widz poczuł nostalgię i chętniej poszedł do kina.

Powiem Wam coś, wsadźcie sobie te nostalgię w d***. Jasne, dobrze jest zobaczyć dobrze mi znane postaci jeszcze raz, na nowo, zwłaszcza, że część z nich jak pisałem wypadła wręcz kapitalnie. Ale to nie jest coś, na czym powinien być oparty cały film, NOSTALGII.

Ja chcę zobaczyć coś nowego, czego jeszcze nie było. A nie ładną laurkę do starych dobrych czasów. A niestety na to zapowiada się też „Doktor Strange 2”. Bo już mówi się o występie Profesora X z „X Men” z 2000 r., Spider Manie Maguire’ a i paru innych postaci. A ludzie prześcigają się w spekulacjach kto jeszcze się pojawi.

Czy to oznacza, że będziemy oglądać tylko tego typu filmy?

Mam nadzieje, że nie bo długo to te uniwersum Marvela nie pociągnie.

Podsumowując, jeśli liczyliście na ładną laurkę ze starymi postaciami, to proszę bardzo lećcie do kina. Jeśli jednak spodziewaliście się czegoś nowego ze Spider Manem, to raczej poczekajcie na Into the Spider Verse 2, które zapowiada się równie dobrze co 1 część. Oczywiście nie jest tak, że „No way home” nie podobało mi się kompletnie, ale nie mogę tego uznać za w pełni udany seans. Pożyjemy, zobaczymy co wymyślą na kolejny film. Zwłaszcza, że scena po napisach zapowiada się obiecująco.

A wy, czekacie na 4 część?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *