Listy zza grobu
Mieliście kiedyś wrażenie, że szukając jakiejś dobrej pozycji z danego gatunku nie traficie na nic sensownego, bo wszystkie proponowane historie wydawały Wam się po prostu nijakie? Ja tego doświadczyłem w przypadku kryminałów.
Od dłuższego czasu szukałem jakiejś dobrej książki kryminalnej, której nie rzuciłbym w kąt, jak to zrobiłem choćby z „Outsider” Stephena Kinga. Dłuuuuuuuuuugo mi zajęło znalezienie odpowiedniej lektury. W paru momentach myślałem nawet, żeby sobie odpuścić i skupić się na innych gatunkach…
Wtedy to z pomocą przyszła moja znajoma i seria autorstwa Remigiusza Mroza. A konkretnie o Sewerynie Zaorskim.
Wow…jeszcze nigdy nie czytałem tak wciągającego kryminału. Muszę to powiedzieć od razu, ta książka to zdecydowanie najlepszy polski kryminał jaki kiedykolwiek powstał.
Jednak co sprawia, że ta z pozoru, sztampowa historia jest tak wciągająca?
Przed Wami „Listy zza grobu” …
Autorem książki jest Remigiusz Mróz. „Urodzony w 1987 roku w Opolu, najpopularniejszy współczesny polski pisarz. Autor m.in. serii kryminalnej o komisarzu Forście i cyklu political fiction „W kręgach władzy”.
Jego książki sprzedały się dotąd w kilku milionach egzemplarzy. Ukończył on z wyróżnieniem Akademię Leona Koźmińskiego w Warszawie, gdzie uzyskał stopień doktora nauk prawnych.” Ja Mroza kojarzę już od przynajmniej pięciu lat. Bo mniej więcej wtedy udało mi się wygrać w konkursie Radia Eska jego książkę o tytule „Hasztag”. Co prawda wtedy jej nie przeczytałem (bo Dziadkowie uznali, że jestem na to za młody), ale już miałem z tyłu głowy nazwisko tego autora.
Potem już wszystko szło lawinowo. Gdzie bym się nie obrócił, tam Remigiusz Mróz promuje swoją nową książkę. Bilbordy, autobusy, murale, reklamy w radiu i telewizji. Te ostatnie szczególnie, ze względu na premiery kolejnych seriali oraz filmów, na podstawie jego książek. W końcu nawet zacząłem je widzieć w swoim liceum. Gdzie część moich znajomych zaczytywała się w jego pozycjach.
Nadeszły wakacje, a ja szukałem jakiś ciekawych książek do przeczytania. I tak jak pisałem wyżej, z pomocą przyszła moja znajoma. W trakcie rozmowy powiedziała:
„Do samego końca nie wiesz, co się stanie i jak się to zakończy.”
Muszę przyznać, że to właśnie te słowa zachęciły mnie do sięgnięcia po tą książkę.
Teraz krótko o fabule…
Kaja Burzyńska to starsza aspirant policji w Żeromicach, małego miasteczka w Polsce, w którym nie dzieje się nic specjalnego. Po upływie dwudziestu lat od śmierci Ojca, Kaja co roku 9 września otrzymuje od niego listy. Oczywiście przygotował je wcześniej i kazał wysyłać co roku córce. Ta zaczyna to traktować już jako zwyczajną tradycje.
A przynajmniej do momentu, gdy w listach zaczyna dostrzegać drugie dno…
Tymczasem po dwudziestu dwóch latach do miasteczka powraca Seweryn Zaorski. Patomorfolog i Ojciec dwójki córek, który postanowił kupić stary dom rodzinny Kai. W trakcie remontu odnajduje w garażu zamurowaną skrytkę z dyskietkami. Jeszcze nie wie, że rzucają one nowe światło na sprawę sprzed dwóch dekad i wywrócą jego świat do góry nogami.
Co znajduje się na tych dyskietkach? Dlaczego Zaorski wrócił do Żeromic? Jaki to ma związek z Kają?
Pod względem fabuły „Listy zza grobu” niektórym mogą się wydawać schematyczne. Mamy dwójkę bohaterów, jedno z nich ma nierozwiązaną zagadkę z przeszłości, drugie po wielu latach wraca do domu i z biegiem książki odkrywamy, dlaczego wrócił, a w międzyczasie ma miejsce tajemnicze morderstwo, które połączy naszych bohaterów i razem odkryją wszystkie tajemnice.
Ile razy już widzieliśmy tego typu historię?
Jednak Mróz nie osiada na laurach i postanawia zabawić się tą historią. Poprzestawiać niektóre elementy, zmienić archetypy postaci, pograć motywem małego miasteczka. I moim zdaniem ta zabawa konwencją wyszła tej książce na dobre.
Jak na szpilkach śledziłem losy głównych bohaterów, starałem się poukładać te puzzle, aby samodzielnie rozwiązać tą zagadkę.
Zakończenie zostawiło mnie z bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Dawno tak mnie nie zaskoczył twist na koniec, jak miało to miejsce tutaj. Musiałem zbierać szczękę z podłogi, bo niedowierzałem, że to się skończy w ten sposób.
Już za sam ten fakt „Listy zza grobu” mają u mnie +5 do oceny.
Jak natomiast wypadają inne elementy?
Żeromice jako miejsce akcji wypadają świetnie. Ten cały klimat małego miasteczka, gdzie każdy zna każdego, a informacje rozchodzą się w tempie błyskawicznym, jest genialnie wykorzystany. Zwłaszcza w kwestii Seweryna Zaorskiego, który mimo bycia jednym z mieszkańców (w końcu tutaj się urodził) jest dalej postrzegany jako obcy i mieszkańcy podchodzą do niego z rezerwą.
Tworzy to niekorzystną dla niego sytuacje, gdzie jednocześnie jest cały czas na radarze policji i stara się pomóc Burzy.
Również sama Kaja ma dylemat, czy ufać mu, czy zakuć go w kajdanki i zapomnieć o sprawie?
Poza tym pozwala to na zawężenie miejsca akcji i możliwość późniejszego jej rozwijania w następnych częściach. W tej części poruszamy się głownie między domem Kai, szkołą dziewczynek Seweryna, ich domem, komendą policji, prosektorium i na chwile wyruszają poza Żeromice (ale o tym ani słowa, bo spojlery) Mimo to, dalej czuć ten klimat i czytelnik ma poczucie, jakby sam tam się znalazł i obserwował te wszystkie miejsca.
Bohaterowie są bardzo ciekawi. Nie mamy tu do czynienia z czystymi bohaterami bez skazy. Mimo że Kaja tutaj jest policjantką i z zawodu wychodzi jako stróż prawa i porządku, ostatecznie sama ma też swoje za uszami, o czym dowiadujemy się wraz z biegiem książki.
To samo tyczy się Seweryna. W jego przypadku od razu wiemy, że coś kręci i nie wrócił do Żeromic jedynie z sentymentu. Jednak właśnie ta ich droga, rozwiązywanie tajemnicy Ojca Burzy i co tak naprawdę sprowadza Seweryna z powrotem do rodzinnego miasteczka, sprawia, że chcemy poznać bardziej tych bohaterów i śledzić ich dalsze poczynania.
Z resztą w jednym z wywiadów Remigiusz Mróz mówi, że on lubi opowiadać historię poprzez wejście w psychikę bohaterów. Śledzić na bieżąco jak oni reagują na dane rzeczy, zachowania, akcje itp. Jest to według mnie bardzo fajne, ponieważ pozwala czytelnikowi na głębsze zrozumienie tych postaci i sympatyzowanie z nimi.
I to jak najbardziej czuć w „Listach zza grobu”. Czuć te emocje bohaterów, reagowanie na bieżące wydarzenia i dostosowywanie się do sytuacji.
Ja po przeczytaniu książki, muszę przyznać, że polubiłem tych bohaterów i chce się dowiedzieć o nich więcej. Chce zobaczyć ich kolejne poczynania, jak razem próbują rozwiązywać zagadki i jak powoli zaczynają się coraz lepiej ze sobą dogadywać. Aż jestem ciekaw, jak te postaci zostaną przedstawione w serialowej adaptacji, a takowa jest w planach i trwają nad nią prace.
Cała ta sprawa kryminalna również prezentuje się bardzo dobrze. Te wszystkie zagadki, tropy, ukryte wiadomości są genialne. Widać, że Mróz zaplanował to wszystko od początku do końca, aby miało to sens i wynikało z wydarzeń w książce.
Na plus wyróżnia się również podzielenie tego na kilka elementów.
Z jednej strony obserwujemy naszą dwójkę bohaterów rozwiązujących zagadkę Ojca. A z drugiej mamy tajemnicze morderstwo i przyjazd Zaorskiego.
W pewnym momencie miałem takie poczucie, że ten drugi wątek zbiera więcej uwagi i autor kompletnie zapomina o wątku Burzy i jej Ojca. Jednak potem się okazało, że wszystko to było tak zaplanowane od samego początku.
Obydwa wątki łączą się ze sobą i mają wspólną klamrę, dzięki czemu dostajemy odpowiedzi na wszystkie nurtujące nas pytania. Czapki z głów…
Podsumowując „Listy zza grobu” to jeden z najlepszych kryminałów, jakie miałem okazje przeczytać. Świetni bohaterowie, wciągająca intryga, małomiasteczkowy klimat i diabelnie satysfakcjonujące zakończenie.
Dlatego też, jeżeli szukacie dobrej historii kryminalnej teraz na lato (i nie tylko), to jak najbardziej polecam Wam książkę Mroza. Gwarantuje, że nie zawiedziecie się i będziecie równie usatysfakcjonowani jak ja.
A tymczasem zabieram się za czytanie pozostałych trzech części tej serii, o których oczywiście opowiem w osobnych recenzjach…
W trakcie poszukiwania w sieci informacji trafiłam na ten artykuł. Wielu autorom wydaje się, że posiadają odpowiednią wiedzę na poruszany przez siebie temat, ale tak nie jest. Stąd też moje ogromne zaskoczenie. Po prostu super artykuł. Będę polecał to miejsce i regularnie wpadał, by poczytać nowe rzeczy.
Bardzo dziękuje za miłe słowa, cieszę się, że podobała Ci się recenzja i polecam się na przyszłość.
Dobry i ciekawy wpis. W czasie poszukiwania w internecie pożądanych informacji trafiłam na ten artykuł. Wielu autorom wydaje się, że posiadają odpowiednią wiedzę na opisywany temat, ale często tak nie jest. Stąd też moje miłe zaskoczenie. Świetny artykuł. Będę polecał to miejsce i często wpadał, by zobaczyć nowe posty.